Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Dzień dziesiąty: Szrenica, Łabski Szczyt, Śnieżne Kotły i Wielki Szyszak
Kategorie
Podróże

Dzień dziesiąty: Szrenica, Łabski Szczyt, Śnieżne Kotły i Wielki Szyszak

Dziesiąty dzień naszego urlopu i wakacyjnych podróży zapowiadał się słonecznie, podobnie jak poprzedni. Dobrze, że tego dnia mieliśmy zaplanowaną kolejną wędrówkę po górach. Ponownie chcieliśmy pojawić się na Szrenicy, a do tego zobaczyć słynne Śnieżne Kotły. W związku z tym zjedliśmy smaczne oraz pożywne śniadanie, spakowaliśmy się i ruszyliśmy w podróż.

Tym razem na Szrenicę nie chcieliśmy wchodzić, ponieważ już to wcześniej zrobiliśmy. Postanowiliśmy pójść na łatwiznę i wjechać na nią kolejką krzesełkową, której dolna stacja mieści się przy ulicy Turystycznej 25A. Ruszyliśmy więc w stronę tej stacji, a musieliśmy przejść przez całe miasteczko, około 5 km.

W ten upalny dzień ciężko było maszerować przez miasto, ale po niecałej godzinie byliśmy na miejscu. Zostało tylko trochę czasu postać w kolejce po bilety, ponieważ ludzi było dużo. Druga kolejka była do bramek wejściowych na wyciąg, a następna już do krzesełek. Trochę czasu minęło, zanim doszliśmy do dwuosobowych krzesełek i usiedliśmy na miejscu, aby ruszyć w górę.

Początkowo jedynym ciekawym widokiem była oddalająca się Szklarska Poręba i wzniesienia znajdujące się za nią. Później fajnie wyglądały szlaki przez Karkonoski Park Narodowy i wędrujące przez nie turyści. Po kilkunastu minutach i przejechaniu ponad 1,4 km dotarliśmy do stacji pośredniej. Tutaj znowu musieliśmy czekać w kolejce na przejście przez bramki, a później do krzesełek. Po drodze musieliśmy jeszcze zakupić bilet do Karkonoskiego Parku Narodowego, ponieważ przy dolnej stacji nie można było tego zrobić.

Trasa pomiędzy stacją pośrednią a górną jest o 100 metrów krótsza niż pierwszy odcinek tej kolejki krzesełkowej. Natomiast widoki były zdecydowanie ciekawsze, a w szczególności krajobraz, który roztaczał się dookoła nas. Tego nie doświadczyliśmy wcześniej, gdy weszliśmy na Szrenicę. Teraz mogliśmy sobie to odbić, choć trochę przeszkadzał w tym silny wiatr.

Po dojechaniu na miejsce szybko ubraliśmy się cieplej, ponieważ mimo upału, silny wiatr był zimny i nieprzyjemny. Z górnej stacji kolejki krzesełkowej czarnym szlakiem przeszliśmy około 300 metrów do schroniska na Szrenicy. Tutaj tylko popatrzyliśmy, co jest dookoła na to, czego jeszcze nie widzieliśmy i czarnym szlakiem ruszyliśmy dalej w stronę Granicznej Łąki, aby z rozgałęzienia na niej, skierować się w stronę Śnieżnych Kotłów.

Spod Szrenicy na Śnieżne Kotły prowadzi czerwony szlak, zwany Głównym Szlakiem Sudeckim. Szliśmy nim w stronę Śnieżnych Kotłów, mijając formację skalną Trzy Świnki, co widzieliśmy już wcześniej. W związku z tym nie zatrzymywaliśmy się, tylko wzdłuż granicy polsko-czeskiej ruszyliśmy dalej.

Szrenica
Szrenica

Idąc płaskowyżem początkowo pokrytym kosodrzewiną, Szrenicę zostawialiśmy daleko w tyle. Natomiast przed nami pojawił się Łabski Szczyt. Z południowego stoku tego masywu, który znajduje się po stronie czeskiej, biją źródła Łaby. Kawałek za Łabskim Szczytem zauważyliśmy budynek, w którego stronę zmierzaliśmy, ponieważ znajduje się przy Śnieżnych Kotłach.

Dochodząc do Łabskiego Szczytu, zaczęły pojawiać się kępy fioletowych wrzosów, które dodają uroku takim miejscom. Sam Łabski Szczyt przykryty jest granitowymi skałami, które pokryte są jasnozielonymi porostami. Mimo wyraźnym tabliczek, aby nie chodzić po skałach, wielu ludzi to ignorowała, niszcząc porosty. Podobnie było z wrzosami, których jeszcze więcej było przy Śnieżnych Kotłach.

Widok na Łabski Szczyt i Szrenicę
Widok na Łabski Szczyt i Szrenicę

Budynkiem, o którym wcześniej wspomniałem, jest Radiowo-telewizyjny Ośrodek Nadawczy Śnieżne Kotły, który mieści się nad krawędzią Śnieżnych Kotłów. Budynek z wieżą RTV o wysokości 24 metrów powstał w 1897 roku jako Schronisko „Nad Śnieżnymi Kotłami”. Początkowo budynek wykorzystywany był w celach turystycznych, ale w 1944 roku Luftwaffe przekształciło go w stację radiolokacyjną. Po II Wojnie Światowej, a dokładnie w 1960 roku wybudowano stację linii radiowych, a 16 lat później zaczęła swoje nadawanie TVP2. W 1979 roku rozpoczęto nadawanie programów radiowych, a trzy lata później TVP1. W połowie lat 1990 do grona nadawców dołączył Polsat. Obecnie z tej stacji przekaźnikowej nadawane są kanały cyfrowe przez DVB-T.

Obok budynku RTON Śnieżne Kotły znajduje się granitowa grupa skalna o nazwie Czarcia Ambona, która wygląda, jakby tworzyły ją płaskie skały, ułożone na siebie. Ukryliśmy się za nią przed wiatrem, aby się posilić i napić ciepłej kawy. Mieliśmy stąd widok na Kotlinę Jeleniogórską oraz Śnieżne Kotły i Wielki Szyszak. Piękny widok, ale jeszcze ładniejszy czekał nas kawałek dalej.

Chwilę odpoczęliśmy, zjedliśmy prowiant i napiliśmy się kawy, więc mogliśmy ruszyć dalej. Wystarczyło zrobić kilka kroków, aby dojść do krawędzi Śnieżnych Kotłów i zobaczyć, jak one są ogromne. Te kotły polodowcowe składają się z dwóch cyrków lodowcowych, od zachodu Małego Śnieżnego Kotła a od wschodu Wielkiego Śnieżnego Kotła, które oddzielone są skalistą grzędą. Głębokość pierwszego z nich wynosi około 300 metrów, a wysokość ścian dochodzi do 100 metrów. Głębokość drugiego cyrku lodowcowego wynosi około 250 metrów, natomiast wysokość ścian osiąga 150 metrów.

Bardzo blisko krawędzi Śnieżnych Kotłów prowadzi czerwony szlak, który oddzielony jest prowizoryczną barierką, sugerującą, aby bliżej nie podchodzić. Według mnie trochę słabe zabezpieczenie, ponieważ przy silnym wietrze można zostać zdmuchniętym. Z tego fragmentu szlaku roztacza się zatykający dech w piersi widok na prawie pionowe ściany kotłów, czy Śnieżne Stawki. Piękna jest również panorama na Góry Izerskie, Kotlinę Jeleniogórską, czy czeską część Karkonoszy. To jest widok, który na długo zapada w pamięci. Coś niesamowitego.

Śnieżne Kotły
Śnieżne Kotły

Trochę czasu się nam zeszło, zanim przeszliśmy wzdłuż Śnieżnych Kotłów, ale nie rozstawaliśmy się z nimi. Idąc po kamiennych blokach wzdłuż Wielkiego Szyszaka, w oddali zauważyliśmy Śnieżkę, na której w taką pogodę dosyć dobrze było widać stację meteorologiczną. Wyraźnie widzieliśmy również Szklarską Porębę, zamek Chojnik i za nim Jelenią Górą.

Po minięciu Wielkiego Szyszaka i dojściu do rozdroża Pod Wielkim Szyszakiem zaczęliśmy schodzić niebieskim szlakiem. Około 15 minut zajęło nam schodzenie do kolejnego rozdroża, na którym zeszliśmy na zielony szlak w kierunku schroniska pod Łabskim Szczytem. Chcieliśmy w ten sposób zobaczyć Śnieżne kotły z ich podnóża.

To był dobry pomysł, aby pójść tym szlakiem, ponieważ widok na Śnieżne Kotły z budynkiem tuż przy ich krawędzi był niesamowity. Wrażenie zrobiły również na nas otoczone skałami Śnieżne Stawki, w których była krystalicznie czysta woda. Świetne miejsce na odpoczynek.

Śnieżne Kotły
Śnieżne Kotły

Idąc dalej zielonym szlakiem, początkowo mieliśmy widok na Kotlinę Jeleniogórską, ale później pojawiła się Szrenica, a za nią Góry Izerskie. W końcu po ponad godzinnej wędrówce dotarliśmy do schroniska Pod Łabskim Szczytem, gdzie kilka dni wcześniej już byliśmy. Napiliśmy się tu kawy i ruszyliśmy dalej żółtym szlakiem, mijając Kukułcze skały, które są kolejną grupą granitowych skałek w Karkonoszach.

W niecałą godzinę doszliśmy do Szklarskiej Poręby, do ulicy płk. Jana Kilińskiego. Tutaj zrobiliśmy zakupy spożywcze na następny dzień, a następnie poszliśmy pochodzić trochę po miasteczku. Nie spacerowaliśmy zbyt długo, ponieważ robiło się już późno, a chcieliśmy przygotować się jeszcze do kolejnej wycieczki, która nas czekała następnego dnia. Mimo to, do mieszkania wróciliśmy, jak było już ciemno, a po powrocie, gdy spojrzałem w lustro, zobaczyłem, jak bardzo się opaliłem, więc musiałem posmarować się kremem po opalaniu, aby zniwelować trochę czerwony kolor.

Przeczytaj również:

Dzień pierwszy: Stare Miasto, wyspy, Hala Stulecia i Fontanna multimedialna we Wrocławiu.

Dzień drugi: Panorama Racławicka i ogród zoologiczny we Wrocławiu.

Dzień trzeci: Zamek Książ i Szklarska Poręba.

Dzień czwarty: Zakręt Śmierci, Wielki Kamień i Jakuszyce.

Dzień piąty: Wodospad Kamieńczyka, Szrenica i Wodospad Szklarki.

Dzień szósty: Zamek Stolpen, Bastei i Twierdza Königstein.

Dzień siódmy: Zapora Pilchowice, Jelenia Góra i Cieplice.

Dzień ósmy: Drezdeńskie skarby.

Dzień dziewiąty: Karpacz i Śnieżka.

Dzień jedenasty: Czeska Praga i balet Carmen.

Dzień dwunasty: Chybotek i Złoty Widok w Szklarskiej Porębie.

Dzień trzynasty: Piwo w Libercu.

Dzień czternasty: Wyjazd ze Szklarskiej Poręby.

Oceń wpis
[Maks.: 2 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.