Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Lipcowy do Płocka z rocznym synkiem
Kategorie
Podróże

Lipcowy do Płocka z rocznym synkiem

Jakiś czas temu zamieściłem wpis „Odnaleziony puzzel – Jaś” o tym, że wraz z żoną przysposobiliśmy cudownego niemowlaka. Zostanie rodzicami zmieniło nasze życie w dużym stopniu, ale nie zniknęła w nas chęć do podróżowania. Z Jasiem wybieraliśmy się na krótsze wypady, np. wo warszawskiego ogrodu zoologicznego, czy na spacer do Kampinowskiego Parku Narodowego. Obawialiśmy się jednak jego reakcji w nieznanym miejscu, gdzie musiałby spędzić noc. Postanowiliśmy wybrać się na weekend do najbliższego miejsca, które lubimy, a nie jest tak daleko, do Płocka.

Płock niestety nie jest popularnym miastem, ale dzięki temu można spędzić w nim miło i spokojnie czas. Nie ma tłoku, a jest wiele fajnych miejsc do zobaczenia. Wraz z żoną lubimy tam wracać, a teraz mieliśmy okazję pojechać tam z naszym synkiem i przy okazji sprawdzić, czy dalsze wyjazdy mogłoby się udać.

Z różnych względów taki wyjazd dla dziecka adoptowanego, nawet niemowlaka, może być traumatyczny. Nie wiedzieliśmy, jak Jaś się zachowa. Czy będzie się dobrze czuł. Czy uda mu się zasnąć w nieznanym miejscu. Jeżeli zauważylibyśmy coś niepokojącego, to zawsze mogliśmy wrócić do domu. Około godziny drogi raczej by nie było problemem.

W piątek, dzień przed wyjazdem do Płocka, mieliśmy już przygotowane torby i obiadki dla Jaśka. Obiadki trzeba było tylko podgrzać przed wyjazdem i włożyć do termosów. Termosy na obiady sprawdzają się nam już od wielu miesięcy, a są potrzebne ze względu na dietę, którą ma Jaś.

Sobota

W sobotę standardowo Jasiek obudził nas o świcie. Zaczęła się zabawa, śniadanie, a następnie przygotowania do wyjazdu. Tuż przed porą jego drzemki zapakowaliśmy samochód i ruszyliśmy w drogę.

Pierwszym punktem, do którego chcieliśmy dojechać, był Miejski Ogród Zoologiczny w Płocku (http://www.zoo.plock.pl). Już kolejny raz odwiedzaliśmy to miejsce. Tym razem od niego zaczęliśmy, ponieważ mniej więcej w czasie, w którym powinniśmy dojechać do Płocka Jaś powinien się obudzić i zaraz zjeść obiad. Pokój mogliśmy odebrać dopiero po południu, więc ZOO mogło być dobrym miejscem na obiad.

Jaś obudził się chwilę przed Płockiem, więc przez jakiś czas nie był zadowolony, że nie może się ruszyć, a tym bardziej zjeść.

W Płocku zaparkowaliśmy na nowym parkingu przy Miejskim Ogrodzie Zoologicznym. Parking jest dosyć duży i miał sporo wolnych miejsc. Niestety trzeba przejść niezły kawałek, aby dojść do wejścia. Gdyby jednak ktoś chciał się przedostać przez ogrodzenie, to mógłby trafić na tygrysa.

Tygrys w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku
Tygrys w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku

Gdy weszliśmy na teren ZOO, najpierw zaczęliśmy szukać miejsca, w którym my, rodzicie, moglibyśmy kupić sobie coś do jedzenia. W jednej z budek zamówiliśmy sobie zapiekanki, a gdy żona czekała na ich wydanie, ja z Jaśkiem zacząłem szukać miejsca, w którym moglibyśmy zjeść obiad. Trafiłem na wolną altankę przy przebieralni dla dzieci, więc mogliśmy tu spokojnie zjeść, a w razie czego przebrać synka.

Słoń w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku
Słoń w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku

Spacer z Jaśkiem po ZOO wyglądał tak, że interesował się tylko większymi zwierzętami, jak słonie. Nic dziwnego, fajniejsze jest przecież przebieranie w rączkach piasku, czy podnoszenie z drogi kamyków, czy patyczków.

Pelikany w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku
Pelikany w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku

Z Jaśkiem przeszliśmy sporą część ogrodu, więc synek się zmęczył. Mimo wielu osób w ZOO, po dłuższym czasie udało mu się zasnąć. My za to spokojnie mogliśmy pospacerować po pozostałej części. Było przyjemnie.

Surykatnka w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku
Surykatnka w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku

Jasiek jeszcze spał, gdy wychodziliśmy z ZOO, więc postanowiliśmy przejść się z nim nad bulwar. Jednak tam mógł wstać i zaraz być głodny, więc żona poszła z synkiem nad Wisłę, a ja wróciłem po samochód, w którym mieliśmy kolejny termos z jedzeniem.

Zaparkowałem samochód przy wzgórzu Tumskim, skąd zszedłem nad Wisłę do żony. Spotkaliśmy się na molo. Jasiek jeszcze spał, więc spacerkiem zaczęliśmy szukać jakiegoś wjazdu nad wzgórze, gdzie moglibyśmy z Jaśkiem na Rynku zjeść obiad. Niestety takiego wjazdu nie znaleźliśmy. Musielibyśmy wrócić się do głównej drogi i przejść na około, a to było za daleko.

Wisła w Płocku
Wisła w Płocku

Postanowiliśmy wstąpić do pobliskiej tawerny i w niej coś zjeść. Wyjścia nie mieliśmy. Synek wstał i od razu był głodny, a do tego zaczęło kropić. Udało się nam jednak zjeść tam smaczny obiad. Jasiek również był zadowolony, bo dostał fryteczki.

Po opuszczeniu tawerny spacerkiem doszliśmy do samochodu. Było już dosyć późno, a musieliśmy jeszcze podjechać do jakiegoś sklepu, aby zrobić zakupy jedzeniowe dla nas i Jaśka. Darowaliśmy sobie Rynek, zostawiając go na następny dzień.

Gdy zrobiliśmy zakupy, pojechaliśmy do pokoju, który mieści się przy ulicy Dworcowej – Dworcowa 10D. Pokój mieści się w budynku za bramą, ale samochód musieliśmy zostawić na pobliskim parkingu. Sam pokój poza łazienką miał kuchnię z niezłym wyposażeniem. Zabrakło tam tylko płyty kuchennej, bo w mikrofali trudno przygotować niektóre potrawy. Było czysto w tym apartamencie i sympatycznie.

Wbrew naszym obawom Jasiek wyglądał na zadowolonego po spędzeniu dniu na powietrzu. Fajnie też bawił się z nami w pokoju zanim zasnął. Jednak zanim my się przygotowaliśmy, zrobiliśmy jedzenie na następny dzień i położyliśmy się do łóżka, Jasiek się przebudziło, zaczął się rozglądać, gdzie jest i płakać. Udało się nam go uspokoić i dalszą część nocy przespał tak, jak w domu. Niestety po powrocie do domu kilka kolejnych nocy wyglądało tak samo, budził się w nocy, rozglądał gdzie jest i płakał. Przez to zrezygnowaliśmy z wakacyjnego wyjazdu na dłużej. Nie chcieliśmy, aby sytuacja się powtórzyła.

Niedziela

Następnego dnia po śniadaniu w miarę szybko się zebraliśmy i podjechaliśmy na Stare Miasto. Chwilę pochodziliśmy po Rynku i Wzgórzu Tumskim, ale niestety zaczęło kropić. Później miał do tego wiać silny wiatr, więc postanowiliśmy wracać do domu. Jasiek i tak był już zmęczony, więc akurat w drodze powrotnej mógł się przespać.

Weekendowy wyjazd do Płocka z Jaśkiem to był dobry pomysł. Spędziliśmy w trójkę miło czas, odpoczęliśmy, ale i dowiedzieliśmy się, jak mogą wyglądać noce w nieznanych Jaśkowi miejscach. Na szczęście mimo trudnych kilku dni, ta sytuacja nie zablokowała synka i gdy minął pełen rok, odkąd poznaliśmy Jaśka, wyjechaliśmy w inne miejsce na noc, gdzie do płaczu w nocy nie doszło. Jasiek potrzebował zamknięcia pewnego rodzaju cyklu, aby się przekonać, że z nami już zostaje.

Nasze podróże

Zachęcam do przeczytania moich wpisów, które dotyczą podróży z moją żoną, w tym wędrówek po szczytach, wchodzących w skład Korony Gór Polski. Opisy naszych podróży dostępne są pod adresem www.likoton.pl/category/podroze.

Oceń wpis
[Maks.: 1 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.