Strona główna > Z dala od klawiatury > Piknik dla rodzin adopcyjnych
Kategorie
Z dala od klawiatury

Piknik dla rodzin adopcyjnych

Już od prawie dwóch lat wraz z żoną jesteśmy rodzicami adopcyjnymi. W Rodzinnym Domu Dziecka, w którym mieszkał nasz synek co rok organizowany jest piknik dla rodzin adopcyjnych. Ze względu na to, że w ubiegłym roku było za wcześnie, aby tam pojechać, wybraliśmy się dopiero w tym, choć nie było to dla nas wszystkich łatwe.

Długo się zastanawialiśmy, czy to jest dobry pomysł, abyśmy odwiedzili Rodzinny Dom Dziecka, w którym Jaś spędził swoje prawie cztery pierwsze miesiące życia. Postanowiliśmy jednak się tam wybrać i uważać, jak nasz synek tam zareaguje.

Przed wyjazdem na piknik, wytłumaczyliśmy Jaśkowi, gdzie jedziemy, po co i że wrócimy razem do domu. Wiem, że dla wielu osób takie tłumaczenie jest głupie, bo co takie maleństwo może pamiętać, ale jest zupełnie inaczej i już mam dosyć to wyjaśniać kolejny raz tym samym osobom.

Piknik dla rodzin adopcyjnych

Piknik odbywał się w ogrodzie, więc gdy przyjechaliśmy na miejsce, mogliśmy ominąć dom, przechodząc bezpośrednio do ogrodu. Było już wiele rodzin i inne jeszcze się zjeżdżały. Przywitaliśmy się z rodziną, prowadzącą ten dom i zaczęliśmy bawić się z Jaśkiem, zachęcać go do zabawy z innymi, oczywiście uważnie go obserwując. My od czasu do czasu z kimś zagadaliśmy, w szczególności z osobami, które już poznaliśmy wcześniej.

Początkowo po Jaśku nie było widać niepokojących oznak. Bawił się tak, jak na placu zabaw. Dopiero gdy podszedł do drzwi balkonowych i zobaczył środek, odwrócił się i powiedział „nie cę”. Rozpoznał miejsce, ale co jakiś czas wracał pod drzwi, aż wszedł do środka i zaczął rozglądać się po pokoju, w którym przebywał i w którym się poznaliśmy. Mamy też zdjęcia z tego miejsca, więc poza swoją pamięcią, widział część tego pokoju na zdjęciach.

Kolejnym miejscem, do którego chciał się wybrać, to pokój, w którym spał. Ten pokój był na piętrze, więc razem ze mną wszedł po schodach, zobaczył drzwi i się zawrócił. Wyszliśmy z domu i chyba na ten moment tyle wspomnień mu wystarczyło.

Po kilkugodzinnym pobycie w Rodzinnym Domu Dziecka na pikniku dla rodzin adopcyjnych wróciliśmy do naszego domu. Jasiek bardzo się ucieszył, że po tak krótkiej przerwie widzi swój domek. Obawialiśmy się nocy, ale był spokojny.

Sam piknik myślę, że był dobrym pomysłem. Spotkaliśmy wiele rodzin, podobnych do nas, z którymi mogliśmy porozmawiać. Jasiek mógł pobawić się z innymi przysposobionymi dziećmi. Spotkaliśmy inne dzieci, które poznaliśmy, przyjeżdżając do synka. Było fajnie, tak rodzinnie.

Przykre sytuacje

Podczas tego pikniku spotkaliśmy się z zachowaniami rodziców, które w moim odczuciu nie były pozytywne. Jednym z takich zachowań, pewnie dla niektórych błahym, było spożywanie piwa bezalkoholowego. Innym, według mnie istotnym była sytuacja, gdy Jaśka huśtałem na huśtawce, a obok nas huśtała się starsza od niego dziewczynka. Moja żona przyniosła synkowi coś do jedzenia. Ta dziewczynka to zauważyła i poprosiła swojego tatę, aby też jej coś przyniósł. Dostała jednak odpowiedź, że ma swoje nowi, więc może pójść sama. Nie było to miłe, w szczególności, że dziewczynce zrobiło się przykro.

Inną sytuacją, było to, że ta sama dziewczynka prosiła swojego tatę, aby przyszedł do niej, gdy ten odszedł porozmawiać z innymi rodzicami. Dziewczynka kilka razy prosiła go, aby był przy niej, a on powtarzał, że przecież go widzi. Smutne to było, chyba że ja jestem jakiś dziwny i ze szkoleń, czy wielu materiałów, z którymi się zapoznałem, źle zrozumiałem, czym jest uważność i jakie konsekwencje może mieć bagatelizowanie potrzeb dziecka. Dziecka, na które długo się czekało.

Inne wpisy o adopcji

Oceń wpis
[Maks.: 1 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.