Jakiś czas temu zamieściłem wpis „Odnaleziony puzzel – Jaś” o tym, że wraz z żoną przysposobiliśmy cudownego niemowlaka. Zostanie rodzicami zmieniło nasze życie w dużym stopniu, ale nie zniknęła w nas chęć do podróżowania. Z Jasiem wybieraliśmy się na krótsze wypady, np. wo warszawskiego ogrodu zoologicznego, czy na spacer do Kampinowskiego Parku Narodowego. Obawialiśmy się jednak jego reakcji w nieznanym miejscu, gdzie musiałby spędzić noc. Postanowiliśmy wybrać się na weekend do najbliższego miejsca, które lubimy, a nie jest tak daleko, do Płocka.
Przez jakiś czas zastanawiałem się, czy podzielić się pewną zmianą, która już kilka miesięcy temu u mnie zaszła. Nie miałem również i właściwie nadal nie mam pomysłu, jak to ewentualnie opisać, a zmęczenie i problem ze znalezieniem czasu powoduje, że ten wpis może być chaotyczny. A o co właściwie chodzi? Otóż wraz z żoną odnaleźliśmy puzzel, którego długo szukaliśmy. Tym puzzlem jest chłopiec o imieniu Jaś.