Po długim dniu, który przede wszystkim spędziliśmy w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, przyszedł deszczowy poranek, co zniechęcało do dłuższych podróży. Postanowiliśmy, że trochę poleniuchujemy i najwyżej przejdziemy pobliskie dolinki, czyli standardowo Dolinę za Bramką i Dolinę ku Dziurze.
Przyszedł kolejny dzień naszego pobytu w Zakopanem, w który musieliśmy zmienić nasze plany. Początkowo chcieliśmy wybrać się w wyższe partie gór, ale ze względu na deszcz, zrezygnowaliśmy z tego planu. Przez długą część dnia padało, więc dopiero późnym popołudniem wybraliśmy się na spacer nad wodospad Siklawica.
Ze względu na to, że poprzedniego dnia przeszliśmy dosyć spory kawałek drogi, obeszliśmy Giewont przez Czerwone Wierchy, to ten dzień miał być spokojniejszy. Z zaznaczeniem miał być, ponieważ planowaliśmy tylko spacer przez Dolinę Strążyską, ale nie wyszło.
Poranek dziewiątego dnia naszego urlopu rozpoczął się od pobudki, wsłuchując się w dzwoneczki owiec, które wypasały się na pobliskiej łące i szum stukających o parapet kropel deszczu. Mimo deszczu i tak nie zamierzaliśmy wychodzić w góry ze względu na pewne święto, więc był to kolejny leniwy dzień.