W piąty dzień naszego urlopu nie wybieraliśmy się na jakąś dłuższą wędrówkę. Nawet gdybyśmy mieli taką w planach, to deszczowy poranek mógłby nas od tego pomysłu odciągnąć. W związku z tym początek dnia spędziliśmy w pokoju, a później spontanicznie weszliśmy na Gubałówkę.
Pierwszy dzień naszego pobytu w Zakopanem był deszczowy. Nie wiem dlaczego, ale jest to już tradycja. Za każdym razem przywozimy deszcz do stolicy sportów zimowych. Co wtedy robimy? Wybieramy się na krótkie trasy. Tym razem wybraliśmy się na spacer po Zakopanem.
Przedostatni dzień urlopu rozpoczął się od niewielkiego deszczu, co po części potwierdzało wczorajszą prognozę, ponieważ nie było burzy. Przynajmniej w Zakopanem nie było, a nie wiadomo, co działo się u sąsiadów po drugiej stronie gór. W każdym razie reszta dnia była upalna, więc trochę smutno nam było, że nie wybraliśmy się na Rysy, choć i tak miło spędziliśmy ten dzień.
Niedziela była kolejnym deszczowym dniem. Jeszcze bardziej padało niż w sobotę, więc przez pół dnia nie wychodziliśmy z domu gościnnego. Polepszyło się dopiero po godzinie 14, więc założyliśmy kurtki i wyszliśmy na spacer do centrum Zakopanego.