Po dłuższej wędrówce, którą odbyliśmy poprzedniego dnia, przyszedł luźniejszy dzień, na który nie mieliśmy planu. Wpadliśmy jednak na pomysł, że w ten upalny dzień przejdziemy się Doliną ku Dziurze, a później zdecydujemy, co dalej.
Przedostatni dzień urlopu rozpoczął się od niewielkiego deszczu, co po części potwierdzało wczorajszą prognozę, ponieważ nie było burzy. Przynajmniej w Zakopanem nie było, a nie wiadomo, co działo się u sąsiadów po drugiej stronie gór. W każdym razie reszta dnia była upalna, więc trochę smutno nam było, że nie wybraliśmy się na Rysy, choć i tak miło spędziliśmy ten dzień.
Niedziela była kolejnym deszczowym dniem. Jeszcze bardziej padało niż w sobotę, więc przez pół dnia nie wychodziliśmy z domu gościnnego. Polepszyło się dopiero po godzinie 14, więc założyliśmy kurtki i wyszliśmy na spacer do centrum Zakopanego.
Poranek dziewiątego dnia naszego urlopu rozpoczął się od pobudki, wsłuchując się w dzwoneczki owiec, które wypasały się na pobliskiej łące i szum stukających o parapet kropel deszczu. Mimo deszczu i tak nie zamierzaliśmy wychodzić w góry ze względu na pewne święto, więc był to kolejny leniwy dzień.