W wakacje 2024 roku po miło spędzonym dniu w Zagrodzie Zabłocie i Serocku mieliśmy dzień przerwy od wyjazdów, ale nie od spacerów. Jednak ze względu na to, że kolejny dzień zapowiadał się upalnie, a Jasiowi spodobało się pluskanie w wodzie, stwierdziliśmy, że pojedziemy nad Zalew Żyrardowski. Nigdy tam nie byliśmy, ale zapowiadało się, że będzie tam równie fajnie.
Jakiś czas temu zamieściłem wpis „Odnaleziony puzzel – Jaś” o tym, że wraz z żoną przysposobiliśmy cudownego niemowlaka. Zostanie rodzicami zmieniło nasze życie w dużym stopniu, ale nie zniknęła w nas chęć do podróżowania. Z Jasiem wybieraliśmy się na krótsze wypady, np. wo warszawskiego ogrodu zoologicznego, czy na spacer do Kampinowskiego Parku Narodowego. Obawialiśmy się jednak jego reakcji w nieznanym miejscu, gdzie musiałby spędzić noc. Postanowiliśmy wybrać się na weekend do najbliższego miejsca, które lubimy, a nie jest tak daleko, do Płocka.
Następnego dnia naszego wyjazdu na Kujawy zjedliśmy śniadanie, zabraliśmy nasz bagaż i oddaliśmy pokój. Co prawda czekał na nas wyjazd do Chełmży, ale nie chciało nam się rozstawać jeszcze z Toruniem.
W niedzielę czekał na nas długi wyjazd do Austrii, do miejscowości Ebensee am Traunsee, gdzie kilka lat wcześniej spędziliśmy podróż poślubną. Piękna miejscowość nad jeziorem, którą otaczają góry. Niezapomniane widoki, do których musieliśmy wrócić.
Wakacje to nie jedyny okres, kiedy wraz z żoną gdzieś wyjeżdżamy. Lubimy podróżować, więc gdy mamy wolny weekend, wybieramy się na jakąś wycieczkę. Zazwyczaj gdzieś blisko, ale zdarzają się również te w odleglejsze strony naszego pięknego kraju. Taką wycieczką był wrześniowy wyjazd do Sopotu.