Środa była pierwszym dniem, który mieliśmy spędzić na górskich wędrówka. Wstaliśmy rano, zjedliśmy, do plecaka spakowaliśmy prowiant oraz wodę i po wyjściu z domu gościnnego ruszyliśmy w stronę Grajcarka. Po dojściu do potoku przeszliśmy przez most na alejkę pieszo-rowerową i ruszyliśmy w stronę Dunajca.
Na drugi dzień urlopu zaplanowaliśmy przede wszystkim wycieczkę rowerową do Czerwonego Klasztoru oraz w miarę możliwości do Sromowiec Wyżnych, skąd do Szczawnicy mieliśmy wrócić przez Krościenko. Zanim wypożyczyliśmy rowery, poszliśmy do Pienińskiego Centrum Turystyki wykupić bilety na wycieczkę grupową do Słowackiego Raju, która miała odbyć się następnego dnia. Od razu wykupiliśmy sobie kolejną atrakcję, która miała odbyć się czwartego dnia naszego urlopu.
Trochę dziwnie jest tworzyć wpis dotyczący wakacji w 2017 roku, gdy za nami już 2018 rok, ale dopiero teraz znalazłem na to czas. Mimo że od tego czasu zmieniło się wiele miejsc, które odwiedziliśmy wraz z żoną, to myślę, iż warto je opisać i spróbować przedstawić emocję, jakie wtedy nam towarzyszyły, a trochę ich było. Gdzie tym razem się wybraliśmy? Przede wszystkim do Szczawnicy i Zakopanego.