W wakacje 2024 roku po miło spędzonym dniu w Zagrodzie Zabłocie i Serocku mieliśmy dzień przerwy od wyjazdów, ale nie od spacerów. Jednak ze względu na to, że kolejny dzień zapowiadał się upalnie, a Jasiowi spodobało się pluskanie w wodzie, stwierdziliśmy, że pojedziemy nad Zalew Żyrardowski. Nigdy tam nie byliśmy, ale zapowiadało się, że będzie tam równie fajnie.
W ostatni dzień naszego pobytu w Kamiennej Górze zrobiliśmy sobie luźniejszy dzień. Byliśmy po trzech dniach wędrowania po górach, co prawda te wędrówki, to nie wypad w Tatry, ale jednak. Poza tym plan, aby obejść, jak najwięcej szczytów, zaliczanych do Korony Gór Polski mieliśmy wykonany. Właściwie mogliśmy już wrócić do domu, ale postanowiliśmy jeszcze odpocząć.
W Dusznikach-Zdroju miło spędziliśmy czas, ale musieliśmy już pożegnać się z tą miejscowością. Jednak wyjazd z niej nie kończył naszej przygody w Sudetach, tę kontynuowaliśmy, zmieniając miejsce noclegowe. Czekał na nas pokój w Kamiennej Górze, ale zanim do niej dojechaliśmy, podjechaliśmy do miejscowości Wałbrzych, aby po niej trochę pochodzić.
Następnego dnia naszego wyjazdu na Kujawy zjedliśmy śniadanie, zabraliśmy nasz bagaż i oddaliśmy pokój. Co prawda czekał na nas wyjazd do Chełmży, ale nie chciało nam się rozstawać jeszcze z Toruniem.
Wakacje to nie jedyny okres, kiedy wraz z żoną gdzieś wyjeżdżamy. Lubimy podróżować, więc gdy mamy wolny weekend, wybieramy się na jakąś wycieczkę. Zazwyczaj gdzieś blisko, ale zdarzają się również te w odleglejsze strony naszego pięknego kraju. Taką wycieczką był wrześniowy wyjazd do Sopotu.