Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Wakacje 2017 – Ze Szczawnicy do Majere
Kategorie
Podróże

Wakacje 2017 – Ze Szczawnicy do Majere

Na drugi dzień urlopu zaplanowaliśmy przede wszystkim wycieczkę rowerową do Czerwonego Klasztoru oraz w miarę możliwości do Sromowiec Wyżnych, skąd do Szczawnicy mieliśmy wrócić przez Krościenko. Zanim wypożyczyliśmy rowery, poszliśmy do Pienińskiego Centrum Turystyki wykupić bilety na wycieczkę grupową do Słowackiego Raju, która miała odbyć się następnego dnia. Od razu wykupiliśmy sobie kolejną atrakcję, która miała odbyć się czwartego dnia naszego urlopu.

Dunajec i Biała Skała
Dunajec i Biała Skała

Malowniczą trasą wśród gór, wzdłuż wijącego się jak wąż Dunajca dosyć szybko dojechaliśmy do Czerwonego Klasztoru, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę. Po drodze mijaliśmy wielu spacerowiczów, rowerzystów, osób spływających Dunajcem tratwami wraz z flisakami, czy pontonami i kajakami. Widzieliśmy kilka osób, które na wzburzonych wodach Dunajca zaliczyli wywrotkę i mieli problem z dopłynięciem do brzegu. Na szczęście wszystkie sytuacje zakończyły się szczęśliwie.

Dunajec, Bystrzyk i Sokolica
Dunajec, Bystrzyk i Sokolica

Ze względu na piękny widok na Trzy Korony, chłodzący wpływ wody oraz wakacyjny klimat ta przerwa trochę się przedłużyła i nie chciało nam się jechać dalej. W końcu wzdłuż słowackiej granicy ruszyliśmy w stronę Sromowiec Wyżnych, mijając Czerwony Klasztor.

Dunajec i Trzy Korony
Dunajec i Trzy Korony

Kilkanaście minut później dojechaliśmy do wsi Majere, która wyglądała, jakby była opuszczona. Minęliśmy całą miejscowość i zobaczyliśmy w niej tylko jedną osobą.

Za wsią Majere zatrzymaliśmy się, ponieważ przed nami pojawił się dosyć stromy podjazd, którego mojej żonie nie chciało się pokonywać. Nie protestowałem, ponieważ w ten upalny dzień mi również nie chciało się tak męczyć, więc polną drogą skierowaliśmy się w stronę Dunajca, gdzie na plaży spotkaliśmy rodzinę robiącą ognisko, więc nie przeszkadzając im, ruszyliśmy w drogę powrotną.

Dunajec, Podskalnia Góra, Trzy Korony, Łysina i Klasztorna Góra
Dunajec, Podskalnia Góra, Trzy Korony, Łysina i Klasztorna Góra

Wracając, dojechaliśmy do kładki pieszo-rowerowej nad Dunajcem prowadzącej do Sromowiec Niżnych. Przejechaliśmy na drugą stronę, aby zobaczyć, co ciekawego można tam zobaczyć i pierwszym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy, był niewielki rynek z upominkami. Obeszliśmy stragany i ruszyliśmy dalej, w kierunku Trzech Koron.

Kładka graniczna na Dunajcu w Sromowcach Niżnych
Kładka graniczna na Dunajcu w Sromowcach Niżnych

Przejechaliśmy kilkadziesiąt metrów i zobaczyliśmy budkę z naturalnymi lodami. Mogliśmy ominąć takie miejsce, gdy słońce nas smażyło? Oj nie! Trzeba było się ochłodzić!

Po zjedzeniu lodów ruszyliśmy dalej, ale ponownie daleko nie zajechaliśmy. Zobaczyliśmy przystań flisaków, gdzie można było przysiąść nad brzegiem Dunajca, z czego skorzystaliśmy. Żona usiadła nad rzeką, a ja się rozebrałem i wskoczyłem do wody. To była niesamowicie orzeźwiająca kąpiel z widokiem na unoszące się w oddali Trzy Korny.

Powoli robiło się późno, więc postanowiliśmy wracać do Szczawnicy. Mieliśmy też do oddania wypożyczone rowery no i dobrze było jeszcze coś zjeść, zanim przyjdzie noc.

Dunajec, Trzy Korony, Łysina i Klasztorna Góra
Dunajec, Trzy Korony, Łysina i Klasztorna Góra

W Szczawnicy oddaliśmy rowery i wróciliśmy do pokoju. Po odświeżeniu się wyszliśmy szukać miejsca na obiadokolację, choć już mieliśmy wizję, gdzie możemy się zatrzymać. Po drodze do tego miejsca minęliśmy trzy restauracje, które nas zainteresowały. Pierwszą z nich był Koci Zamek, ale ze względu na sporo ludzi nie chciało nam się zachodzić. Drugim miejscem była restauracja Sami Swoi, a trzecim Kotońka. Postanowiliśmy jednak pójść dalej i zobaczyć, czy w barze Pieniny jest jakiś wolny stolik z widokiem na Dunajec.

Zanim doszliśmy do baru Pieniny, szliśmy wzdłuż ogromnego korka, który zaczynał się od skrzyżowania ulicy Głównej ze Skotnicką. Po dojściu do Dunajca nie było widać jego końca, więc pewnie ciągnął się aż do Krościenka, albo i dalej. Tutaj zwróciliśmy uwagę na wysoką drewnianą rzeźbę rozbójnika, która została postawiona na bloku skalnym, zwanym Skałką Kotuńka.

Rzeźba rozbójnika w Szczawnicy
Rzeźba rozbójnika w Szczawnicy

W barze Pieniny byliśmy już kilka lat temu, gdy po spływie z flisakami mieliśmy przerwę na posiłek. Zjedliśmy wtedy przepyszną kwaśnicę, więc fajnie było do niego wrócić. Na szczęście nie było problemu ze znalezieniem dla nas wolnego stolika i to na tarasie z widokiem na rzekę i góry. Szum wody, który uwielbiam oraz zimne piwo wzmacniały stan odprężenia, nie mówiąc już o spędzaniu czasu z żoną.

Promenada wzdłuż Grajcarka w Szczawnicy
Promenada wzdłuż Grajcarka w Szczawnicy

Po udanej obiadokolacji do pokoju wróciliśmy promenadą wzdłuż Grajcarka. Klimatycznie oświetlona promenada oraz plusk wody, sprzyjają nocnym spacerom. Nie śpieszyliśmy się więc do pensjonatu, tylko relaksowaliśmy się przed wyjazdem zaplanowanym na następny dzień do Słowackiego Raju.

Poprzedni dzieńSpis treściNastępny dzień
Oceń wpis
[Maks.: 1 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.