W niedzielę czekał na nas długi wyjazd do Austrii, do miejscowości Ebensee am Traunsee, gdzie kilka lat wcześniej spędziliśmy podróż poślubną. Piękna miejscowość nad jeziorem, którą otaczają góry. Niezapomniane widoki, do których musieliśmy wrócić.
W Domu Gościnnym Jordan zjedliśmy pyszne i sycące śniadanie. Właściwie to ze śniadaniem wyszliśmy na zewnątrz, aby skosztować je na świeżym powietrzu. W ten ciepły poranek to był dobry pomysł.
Po śniadaniu zabraliśmy nasz bagaż. Oddaliśmy klucz do pokoju. Pożegnaliśmy się. Spakowaliśmy bagaż do samochodu, zostawiając najważniejsze rzeczy na wierzchu i ruszyliśmy w długą podróż do Austrii.
Kilka lat wcześniej do Austrii jechaliśmy przez Czechy. W tym roku wymyśliłem inną trasę. Było to związane z tym, że nie chciałem wykupywać winiety na krótki przejazd. W szczególności, że wracając, jechaliśmy tylko przez Słowację. Wykupiłem więc winiety na Słowację i Austrię.
Ustalając trasę, zrobiłem tylko jeden błąd. Można rzec, że czeski błąd. Nie zwróciłem uwagi, że część drogi numer 56 w Czechach jest płatny. Zauważyłem to dopiero, gdy wyjeżdżaliśmy z Ostrawy i na tablicy informacyjnej pojawił się odpowiedni piktogram. Zjechałem z trasy i równoległą drogą jechaliśmy w stronę granicy ze Słowacją. Straciliśmy przez to około godziny.
Kiedyś sugerowałem, aby w AutoMapie była możliwość wyboru kraju, dla którego chciałbym jeździć drogami płatnymi. Niestety taka opcja nie została dodana, a w takich sytuacjach byłaby pomocna. Nie wiem, czy jest jakiś program nawigacyjny, który taką funkcjonalność posiada. Ja takiego nie znam.
O ile początkowo droga w kierunku słowackiej granicy to była czysta przyjemność, to im było bliżej Słowacji, tym było gorzej. Kręte, górskie drogi słabej jakości powodowały, że musiałem być bardziej skupiony na kierowaniu, niż na podziwianiu widoków. Podobnie było ze wjazdem do Słowacji. Dopiero po dojechaniu do autostrady D1 można było trochę się rozluźnić.
Do Austrii jechaliśmy przez Bratysławę. Przed dojazdem do słowackiej stolicy zrobiliśmy krótką przerwę. To był dobry pomysł, bo dalsza droga była koszmarem. A tak, nabraliśmy siły na dalszą podróż.
Przejazd przez Bratysławę w miarę był płynny. Nie straciliśmy jakoś dużo czasu, a wiedzieliśmy, co nas może czekać, jadąc w drugą stronę. Gorzej było później.
Na granicy z Austrią służby graniczne sprawdzały samochody. Na niektórych kierowców i pasażerów tylko spojrzeli i kazali jechać dalej, innym przeglądali zawartość bagażników. Na nas tylko zerknęli, ale widziałem, że większą uwagę zwracają na pojazdy z rejestracją bułgarską.
Początek drogi w Austrii przebiegał płynnie. Zmieniło się to przed Wiedniem, do którego mieliśmy zajechać, ale ostatecznie zrezygnowaliśmy. Duży ruch spowodował, że mogliśmy tego dnia nie dojechać do Ebensee. Korki przed Wiedniem były ogromne. Dalsza droga w kierunku Salzburga również nie była płynna. Do tego przy temperaturze ponad 30 stopni w samochodzie popsuła się klimatyzacja, choć przed wyjazdem była serwisowana.
Do Ebensee, a właściwie do domu gościnnego Ahamer, dojechaliśmy przed wieczorem. Byliśmy wykończeni upałem i podróżą, więc po odebraniu pokoju i zaniesieniu do niego bagaży musieliśmy chwilę odsapnąć.
Pokój, który otrzymaliśmy, pamięta pewnie lata 60-70. Co prawda czysty, ale wystrój już przestarzały. Za to z balkonem i widokiem na Erlakogel. Górę, na którą chcieliśmy wejść. Piękny widok.
Po krótkim odpoczynku i odświeżeniu się ruszyliśmy wspominać naszą podróż ślubną. Chcieliśmy znowu pochodzić tymi wąskimi uliczkami, wśród pięknych kamienic i zobaczyć miejsce, w którym nocowaliśmy poprzednim razem. Udało się to zrobić, a do tego wybrać do restauracji Hotel Post. Co prawda już zamykali, ale powiedzieli, że jeżeli tylko na piwo, to możemy jeszcze posiedzieć w ogródku. Tak zrobiliśmy i zaraz delektowaliśmy się zimnym piwem Eggenberg Classic Márzen.
Nie chcieliśmy nadwyrężać cierpliwości pana kelnera, więc po wypiciu dobre piwa wyszliśmy pochodzić jeszcze po mieście. Miejscem, które chcieliśmy jeszcze zobaczyć tego dnia, było jezioro Traunsee, do którego mieliśmy rzut beretem. Po dojściu na miejsce najpierw weszliśmy na kładkę unoszącą się nad jeziorem. Później przeszliśmy na molo, na którym wtuleni w siebie patrzyliśmy na góry oświetlone przez księżyc i słuchaliśmy dźwięku fal, rozbijających się o brzeg.
Wieczór zakończyliśmy krótkim spacerem wzdłuż jeziora. Po czym wróciliśmy do pokoju, aby dosyć wcześnie wstać. Czekała na nas wycieczka do jednego z najbardziej popularnych miejsc w Austrii. Do miejscowości Hallstatt.
Wideo
Przeczytaj również:
- Na wakacje do Zakopanego przez Ebensee
- Wakacje 2018 – Do Wodzisławia Śląskiego przez Rybnik
- Wakacje 2018 – Spacer po Krippenstein i Hallstatt
- Wakacje 2018 – Wędrówka na Erlakogel
- Wakacje 2018 – Z Ebensee do Traunkirchen przez Großer Sonnstein
- Wakacje 2018 – Odpoczynek nad jeziorem Attersee
- Wakacje 2018 – Do Bratysławy przez Wiedeń
- Wakacje 2018 – Z Bratysławy do Zakopanego
- Wakacje 2018 – Spacer po Zakopanem
- Wakacje 2018 – Dolina Chochołowska
- Wakacje 2018 – Wejście na Rysy od Popradzkiego Stawu
- Wakacje 2018 – Krzesanica przez Wyżnią Kirę Miętusią
- Wakacje 2018 – Ostatni spacer po Zakopanem
- Wakacje 2018 – Z Zakopanego do Krakowa
- Wakacje 2018 – Spacer po Krakowie
- Wakacje 2018 – Było miło, ale się skończyło