Po burzliwej i wietrznej nocy przyszedł deszczowy poranek. W ten dzień mieliśmy wejść na Lubomir, zaczynając drogę od Villi Vincentów i idąc czerwonym szlakiem przez Śliwnik, ale zrezygnowaliśmy z tak długiej trasy. Nie wiadomo było, co nas czeka w ten deszczowy dzień, więc trasę sobie skróciliśmy.
Wędrówka na Lubomir
W Villi Vincentów zjedliśmy śniadanie i zrobiliśmy sobie prowiant na drogę. Mimo skróconej trasy nie wiadomo było, co nas czeka, więc woleliśmy wziąć coś do jedzenia ze sobą. Następnie samochodem przez Pcim pojechaliśmy do miejscowości Kudłacze, gdzie zaparkowaliśmy samochód na bezpłatnym parkingu, na którym stał tylko jeden pojazd. Droga tu prowadzi wąską ulicą, więc trzeba uważać podczas jazdy.
Gdy przy samochodzie zmienialiśmy obuwie na trekkingowe, jakaś kobieta, gdy zobaczyła, że ten parking jest darmowy, również postanowiła na niego wjechać. Niestety nie pomyślała o tym, że przejechała wjazd i wjechała w rów. Na szczęście szybko samochód udało się postawić na koła, ale pewnie auto zostało trochę poszkodowane.
Z parkingu czarnym szlakiem doszliśmy do schroniska na Kudłaczach, które przecięliśmy, aby dojść do czerwonego szlaku. Czerwonym szlakiem ruszyliśmy w stronę szczytu Lubomir, który znajduje się na liście Korony Gór Polski.
Czerwonym szlakiem szliśmy podczas mgły, która tworzyła ciekawy klimat. Czasem musieliśmy kombinować, jak przejść po zalanym szlaku, nie mówiąc już o tym, że trzeba było uważać, aby się nie pośliznąć na błocie. Po drodze zeszliśmy kawałek, aby zobaczyć mogiłę żołnierzy Armii Krajowej.
Po dojściu na szczyt napiliśmy się ciepłej kawy i obeszliśmy Obserwatorium Astronomiczne. Długo tu nie pobyliśmy. Na szczycie drzewa zasłaniają widok, a nie ma wieży widokowej, z której można by było zobaczyć okolicę.
Zejście ze szczytu
Ze szczytu zaczęliśmy wracać tą samą drogą, ale zachodząc na Łysinę. Za Łysiną weszliśmy na czarny szlak, który inną drogą prowadził tak samo, jak czerwony, do schroniska na Kudłaczach. Ten szlak okazał się jednak niezbyt dobrym wyborem, ponieważ były dosyć strome miejsca, gdzie idąc po błocie, musieliśmy trzymać się drzew, krzewów, a nawet trawy, aby się nie ześlizgnąć.
Z ubłoconymi butami zeszliśmy do schroniska, niedługo po tym, gdy pojawiło się słońce na niebie i zaczęło robić się coraz cieplej. Minęliśmy schronisko i doszliśmy do parkingu, gdzie przysiedliśmy na ławce, aby zjeść drugie śniadanie, napić się kawy i popatrzeć na góry. Był tu niezły punkt widokowy.
Wideo z wędrówki na Lubomir
Myślenice
Po zdobyciu kolejnego szczytu z Korony Gór Polski mieliśmy jeszcze wiele godzin do zagospodarowania. Postanowiliśmy ten czas spędzić na zwiedzeniu Myślenic. Musieliśmy tylko wrócić do pokoju i się przygotować do wyjścia na miasto.
Odświeżeni samochodem podjechaliśmy na duży parking przy parku, aby zostawić na nim auto. Następnie, idąc wzdłuż ulicy marsz. Józefa Piłsudskiego, minęliśmy rzekę Rabę, Zakopiankę i weszliśmy w ulicę Adama Mickiewicza, którą doszliśmy do Niepodległości. Przeszliśmy przez rondo Bysinka i weszliśmy w ulicę gen. Tadeusza Kościuszki, która doprowadziła nas na bardzo ładny rynek.
Rynek w Myślenicach, mimo że jest wyłożony kostką brukową, to znajduje się na niej wiele doniczek z drzewami i kwiatami, dodając temu miejscu koloru i ciepła. Na rynku można zobaczyć również Pomnik Niepodległości, fontannę, która nazwana jest Tereska, czy figurę św. Floriana. Rynek otoczony jest niskimi, ale bardzo ładnymi kamienicami.
Z rynku przez teren kościoła Narodzenia Najświętszej Maryi Panny doszliśmy do ulicy Królowej Jadwigi, a następnie ulicą 3 maja dotarliśmy do Niepodległości. Idąc wcześniej tą ulicą, zauważyliśmy restaurację, gdzie moglibyśmy zjeść obiad. Zaszliśmy więc do tej restauracji i zamówiliśmy obiad. Restauracja, do której zaszliśmy, nazywa się Na Stradomiu i mogę ją polecić. Zjedliśmy w niej smaczny obiad w rozsądnej cenie.
Najedzeni ruszyliśmy w stronę parku, ale tym razem mijając kościół św. Jakuba, ścieżką przez łączkę doszliśmy do ulicy Władysława Orkana, która doprowadziła nas do Piłsudskiego. Idąc wzdłuż ulicy marsz. Józefa Piłsudskiego doszliśmy do ronda marsz. Marka Nawary, za którym skręciliśmy w prawo, w wąską uliczkę. Tą uliczką, mijając korty tenisowe i baseny doszliśmy do wiszącego mostu nad Rabą. Po przejściu na drugą stronę rzeki zaczęliśmy szukać miejsce, gdzie moglibyśmy przysiąść.
Nad Rabą miło spędziliśmy sporo czasu. Gdy zaczęło robić się późno, ruszyliśmy na krótki spacer po okolicy, a następnie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Villi Vincentów. Musieliśmy się trochę przygotować na opuszczenie tego miejsca i długi powrót do domu.
Wideo z odpoczynku nad Rabą
Spis treści:
- Wakacje w Małopolsce w 2021 roku
- Przyjazd do Zakopanego
- Wędrówka na Bystrą
- Dolina ku Dziurze i Dolina za Bramką
- Z Palenicy Białczańskiej do Kuźnic przez Świnicę
- Spacer na Gubałówkę
- Lenistwo w Dolinie Kościeliskiej i Hali Stoły
- Z Mraźnicy nad wodospad Siklawica
- Z Zakopanego do Myślenic
- Zakończenie urlopu w 2021 roku