Na czwarty dzień naszego urlopu w 2021 roku zaplanowaną mieliśmy dłuższą wędrówkę po Tatrach. Chcieliśmy z Doliny Pięciu Stawów Polskich wejść na przełęcz Krzyżne i wrócić do Mraźnicy przez Kuźnice, ale plany się zmieniły. Zamiast przełęczy Krzyżne weszliśmy na Świnicę.
Wyjazd do Palenicy Białczańskiej
Ten dzień zaczęliśmy od pobudki o świcie. Po szybkim śniadaniu i spakowaliśmy prowiant na drogę i wyszliśmy z pokoju. Najpierw musieliśmy się dostać na przystanek autobusowy, skąd busem planowaliśmy dojechać do Palenicy Białczańskiej. Z Mraźnicy do przystanku przy Krupówkach jest spory kawałek drogi, więc zdążyliśmy w tym czasie rozruszać nogi.
Po dojechaniu busem do Palenicy Białczańskiej, w kasie kupiliśmy bilety do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Nie było jeszcze wielu ludzi, więc szybko poszło. Następnie asfaltową drogą ruszyliśmy w stronę Wodogrzmotów Mickiewicza.

Dolina Roztoki
Gdy doszliśmy do Wodogrzmotów Mickiewicza, nasz spacer się zakończył. Weszliśmy w zielony szlak, który prowadzi przez Dolinę Roztoki, a charakteryzuje go dosyć strome podejście na początku. Później jest łagodniej i dopiero przy wodospadzie Siklawa znowu zaczyna się ostrzejsze podejście.
Zanim doszliśmy do Doliny Pięciu Stawów Polskich, zatrzymaliśmy się na chwilę przy Siklawie, aby zrelaksować się trochę przy szumie opadające wody. Magiczne miejsce, przy którym można by było zostać na dłużej.

Dolina Pięciu Stawów Polskich
Po dojściu Wielkiego Stawu Polskiego niebieskim szlakiem ruszyliśmy w stronę skrzyżowania z żółtym szlakiem, prowadzącym na przełęcz Krzyżne. Tutaj okazało się, że szlak jest czasowo niedostępny. W związku z tym postanowiliśmy zrobić sobie krótką przerwę na drugie śniadanie i zastanowienie się, co robimy dalej.

Podczas przerwy ustaliliśmy, że wchodzimy na przełęcz Zawrat i albo zejdziemy do Doliny Gąsienicowej, albo pójdziemy dalej na Świnicę. Co ciekawe wejście na Świnicę zaproponowała moja żona, co mnie mocno zdziwiło.
Zawrat
Zgodnie z planem żony weszliśmy na przełęcz Zawrat, gdzie odpoczywało dużo osób. Nie byliśmy tu długo, tylko od razu ruszyliśmy na Świnicę.

Świnica
Droga z Zawratu na Świnicę jest jednokierunkowa. Po drodze na szczyt minęliśmy tylko dwie osoby i jedna dołączyła do nas. Na szczycie było kolejnych kilka osób i Płochacz Halny, który wyjadał okruszki.
Samo wejście na Świnicę było bardzo ciekawe i wymagające uwagi. Co prawda łańcuchy i klamry, których jest dużo, są pomocne, ale nie są konieczne. Bardziej przydaje się patrzenie pod nogi i na znaki, które można zgubić. Dobrze też uważać na kamienie, za które się łapie, ponieważ niektóre się ruszają. Widok ze szczytu jest bajeczny.
Ze Świnicy na Kasprowy Wierch
Ze Świnicy schodziliśmy w stronę Świnickiej Przełęczy. Ten odcinek czerwonego szlaku jest dwukierunkowy, więc trzeba było uważać, gdy się z kimś mijało. W niektórych miejscach mijanie było bardzo kłopotliwe i trzeba było się nagimnastykować. Moc emocji gwarantowana.

Po zejściu do Świnickiej Przełęczy zastanawialiśmy się, czy zielonym szlakiem schodzić do Doliny Gąsienicowej, czy iść dalej w stronę Kasprowego Wierchu. Wybraliśmy ten drugi wariant. Ja szedłem, zaliczając kolejne szczyty, jak Beskid, a moja żona trawersem je omijała.
Na przełęczy Liliowe spotkaliśmy chyba nowożeńców, którzy w otoczeniu gór mieli sesję fotograficzną. Podobną miała moja siostra kilka lat temu, ale w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.
Gdy wszedłem na Beskid, okazało się, że znajduje się na nim dosyć dużo ludzi. Sporo tatusiów w klapeczkach, trzymających piwo w jednym ręku a dziecko drugą ręką. Smutny widok, ale cóż zrobić.
Kasprowy Wierch
Po dojściu na Kasprowy Wierch zastanawialiśmy się, czy nie zjechać kolejką. Żona poszła sprawdzić cenę i kolejkę. Tym razem sama uznała, że woli zejść niż płacić tyle pieniędzy i czekać długo w kolejce. Dwa razy w ciągu jednego dnia mocno mnie zaskoczyła.
Zanim zaczęliśmy schodzić z Kasprowego Wierchu, zobaczyliśmy akcję ratowniczą z udziałem śmigłowca TOPR. Nie wiem, co się stało, ale ratownicy zabierali jakiegoś pana do Zakopanego. Być może się źle poczuł.

Z Kasprowego do zakopiańskiej Mraźnicy
Z Kasprowego Wierchu zeszliśmy zielonym szlakiem do Kuźnic. Stąd przeszliśmy pod skocznię, gdzie żona zjadła kolację. Ja na to nie miałem ochoty. Następnie z latarkami w telefonach wróciliśmy na Mraźnicę, idąc Drogą pod Reglami i uważając na niedźwiedzie.
Do pokoju wróciliśmy około godziny 22. To był długi i intensywny dzień, ale niezwykły. Żona dwa razy mnie zaskoczyła, a do tego weszliśmy na jeden z najwyższych szczytów w polskiej części Tatr. Przeszliśmy około 30 km. Byliśmy zmęczeni, ale zadowoleni.
Wideo
Spis treści:
- Wakacje w Małopolsce w 2021 roku
- Przyjazd do Zakopanego
- Wędrówka na Bystrą
- Dolina ku Dziurze i Dolina za Bramką
- Spacer na Gubałówkę
- Lenistwo w Dolinie Kościeliskiej i Hali Stoły
- Z Mraźnicy nad wodospad Siklawica
- Z Zakopanego do Myślenic
- Spacer na Lubomir
- Zakończenie urlopu w 2021 roku