Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Wędrówka na Babią Górę
Kategorie
Podróże

Wędrówka na Babią Górę

Pierwsza noc w Zawoi była dosyć krótka, ponieważ z samego rano ruszaliśmy na najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego, na Babią Górę. Zanim jednak wyszliśmy, zjedliśmy śniadanie i przygotowaliśmy prowiant na drogę.

Wędrówkę zaczęliśmy tak, jak poprzedniego dnia. Po wyjściu z Zawojki, gdzie nocowaliśmy, skręciliśmy w lewo i ruszyliśmy asfaltową drogą, idąc wzdłuż Rybnego Potoku. Doszliśmy do niebieskiego szlaku, który prowadzi z Zawoi Policzne do Zawoi Czatoże przez Zawoję Markową.

Skręciliśmy w prawo, w stronę Zawoi Czatoże i zaraz drewnianym mostkiem przeszliśmy na drugą stronę Rybnego Potoku, gdzie znajdują się ławki, na których można odpocząć. Ominęliśmy to miejsce odpoczynku i ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem, idąc trochę pod górę. Mijając Cyrchel, doszliśmy do czarnego szlaku, który prowadzi z Zawoi Podryżowane do schroniska PTTK Markowe Szczawiny, przez pewien odcinek łącząc się z niebieskim szlakiem. Na tym skrzyżowaniu skręciliśmy w lewo i czarnym szlakiem ruszyliśmy w stronę Babiej Góry.

Początkowo czarny szlak prowadził szeroką drogą delikatnie pod górę. Później zaczęły się pierwsze schody, a później coraz bardziej strome. Po minięciu schodów doszliśmy do polany Kaczmarczykowej, z której można podziwiać Beskidy. Można tu usiąść na trawie, ale dostępna jest również ławka z widokiem na góry. Tutaj można by było zostać i nie iść dalej. Fajne miejsce na odpoczynek.

Po przejściu przez polanę Kaczmarczykową przeszliśmy szybko do Kolistej Polany, gdzie czarny szlak łączy się z zielonym. Zielony szlak prowadzi z Zawoi Małe Widełki do schroniska PTTK Markowe Szczawiny, do którego mieliśmy już rzut beretem.

Kolista Polana
Kolista Polana

Przy schronisku zrobiliśmy krótką przerwę na przekąszenie czegoś i napicie się ciepłej kawy. W międzyczasie zastanawialiśmy się nad dalszą drogą na Babią Górę. Rozważaliśmy pójście żółtym szlakiem bezpośrednio na najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego, czyli tak zwaną Percią Akademików, ale wybraliśmy inną drogę. Czerwonym szlakiem poszliśmy w stronę przełęczy Brona.

Początkowo czerwony szlak prowadził delikatnie pod górę. Dopiero bliżej przełęczy zaczęło się ostrzejsze podejście. Końcówka drogi po kamiennych schodach była trochę męcząca w ten parny dzień.

Przełęcz Brona przywitała nas nawet sporą ilością wędrowców. Pierwszy raz tyle osób zobaczyliśmy tego dnia. Nawet przy schronisku było kilka osób, a tu zdecydowanie więcej.

Wędrówkę z przełęczy kontynuowaliśmy czerwonym szlakiem, ale ten połączony jest z niebieskim i zielonym. Najpierw przedzieraliśmy się przez mokrą kosodrzewinę, idąc pod górę kamienną drogą ułożoną wzdłuż granicy polsko-słowackiej. Dalej zaczęło się łagodniejsze podejście, gdzie pewnie byłyby świetne widoki na góry, ale ze względu na chmury nie za bardzo było cokolwiek widać.

W końcu przeszliśmy przez Pośredni Grzbiet, gdzie zaczęło ostro wiać. Później zaczęło się dosyć strome wchodzenie po kamieniach na Babią Górę (1723 m n.p.m.), a tu mimo wiatru było jeszcze więcej ludzi, niż na spokojnej przełęczy Brona. Wszyscy chowali się za kamiennymi murami. My zrobiliśmy to samo po krótkim obejściu szczytu. Na tym wietrze nie można było długo wytrzymać.

Posiedzieliśmy chwilę na Babiej Górze. Napiliśmy się ciepłej kawy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Dalej czerwonym szlakiem, ale w kierunku przełęczy Krowiarki.

Początkowo wiatr dawał się we znaki, ale gdy trochę oddaliliśmy się od szczytu, to się uspokoiło. Pojawiło się słońce, a my mogliśmy zdjąć kurtki i podziwiać widoki.

Schodząc z Babiej Góry, mijaliśmy Gówniak (1617 m n.p.m.), Kępę (1521 m n.p.m.) i Sokolicę (1367 m n.p.m.), na której znajduje się taras widokowy. Polecam tu wstąpić. Przed Sokolicą mogliśmy zejść zielonym szlakiem do niebieskiego, prowadzącego do schroniska Markowe Szczawiny, ale poszliśmy dalej czerwonym, myśląc, że z Zawoi Krowiarki wrócimy jakimś busikiem.

Zejście dosyć stromym czerwonym szlakiem zajęła nam niewiele czasu. Po dojściu do Zawoi Krowiarki okazało się, że to miejsce jest przebudowywane i podjechanie bliżej centrum raczej było niemożliwe. W związku z tym cofnęliśmy się kilka kroków do niebieskiego szlaku i ruszyliśmy nim w kierunku Zawoi Policzne.

Niebieski szlak prowadził dosyć łagodną drogą, więc raczej to był spacer, jak po lesie. W niektórych trzeba tylko było uważać na błoto. Gorzej jednak było, gdy wyszliśmy z lasu. Okazało się, że większość szlaku poprowadzona jest drogą wojewódzką numer 957. Niestety wzdłuż drogi nie była poprowadzona ścieżka. Trzeba było iść poboczem tej dosyć ruchliwej drogi lub samą drogą, gdy pobocza nie było.

Idąc drogą 957, szliśmy wzdłuż potoku Jaworzynka, który od czasu do czasu mogliśmy zobaczyć. Doszliśmy do Zawoi Policzne, gdzie zatrzymaliśmy się na niewielki obiad. Weszliśmy do Karczmy Zbójnickiej, gdzie zjadłem bardzo smaczny żurek, a moja żona filet drobiowy. Przyjemnie się tu siedziało, w szczególności po tych kilku godzinach chodzenia po górach.

Spod Karczmy ruszyliśmy dalej wzdłuż drogi numer 957, choć pójść dalej niebieskim szlakiem przez Norczak. Spacer wzdłuż drogi zajął nam mniej czasu niż wędrówka szlakiem, do tego moja żona zaczęła się słabo czuć, więc wróciliśmy do pokoju, aby odpocząć. W szczególności, że na następny dzień planowałem rozdzielić się z żoną. Ona by pospała dłużej, a ja w tym czasie wszedłbym ponownie na Babią Górę, ale Percią Akademików.

Zawojka
Zawojka

Niestety plany na następny dzień się pokrzyżowały. Moja żona na tyle źle się zaczęła czuć, że musieliśmy jechać do szpitala w Suchej Beskidzkiej. Wróciliśmy właściwie nad ranem, więc po nieprzespanej nocy nieprzytomny wolałem nie wybierać się w góry.

Wideo

Spis treści

Oceń wpis
[Maks.: 1 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.