Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Weekend w Kielcach
Kategorie
Podróże

Weekend w Kielcach

Na pierwszy weekendowy wyjazd z Jaśkiem wybraliśmy się do Płocka, gdzie mamy stosunkowo niedaleko. Wyjazd ten opisałem w artykule „Lipcowy do Płocka z rocznym synkiem„. Początkowo wyglądało, że Jasiek dobrze go znosi, ale tak nie było. Przez kilka kolejnych dni go przeżywał. W związku z tym podczas wakacyjnego urlopu wybieraliśmy się tylko na krótkie wypady. Nie mniej, brakowało nam gór, więc po dwóch miesiącach wyjechaliśmy ponownie na weekend. Tym razem nocleg mieliśmy w Kielcach.

Góry Świętokrzyskie to nie Tatry, ale i tak lubię po nich chodzić. Do tego są w sam raz na wypad z małym dzieckiem, a w ten rejon, bogaty w ciekawe miejsca, można szybko dojechać spod Warszawy.

Do Kielc wybraliśmy się w przedostatni wrześniowy piątek. Celowo wybraliśmy ten dzień, aby wyjazd rozpocząć od Świętego Krzyża. W sobotę mogłoby być tłoczno w tym miejscu, a chcieliśmy spokojnie wejść na Łysą Górę.

Standardowo dzień wcześniej wszystko przygotowaliśmy na wyjazd. Pozostało tylko rano podgrzać jedzenie dla Jaśka i spakować je do termosów. Musieliśmy tylko poczekać na moment, gdy Jaś będzie już śpiący, aby przespał się w podróży.

Święty Krzyż

Plan podróży mieliśmy dobry, ale jakieś pół godziny przed dojechaniem na parking w miejscowości Huta Szklana Jasiek się obudził i szybko jazda zaczęła mu przeszkadzać. Trudno było żonie go czymś zająć, więc końcówka trasy nie należała do najprzyjemniejszych. W każdym razie po dojechaniu na miejsce okazało się, że parking jest prawie pusty, więc tu nie było problemu.

Ze względu na to, że zbliżała się pora obiadowa Jaśka, to nie szliśmy od razu na Łysą Górę, tylko rozłożyliśmy matę na trawie przy placu zabaw, który jest na terenie parkingu i w spokoju nakarmiliśmy synka. Stąd po pierwszym obiedzie bocznym wejściem wyszliśmy z terenu parkingu i przeszliśmy do drogi, prowadzącej na Święty Krzyż.

Droga na Święty Krzyż od strony miejscowości Huta Szklana to spacer po asfalcie z niewielkim wzniesieniem. Część trasy Jasiek przeszedł sam, chodząc raz do góry, a innym razem w dół „prankując” nas. W związku z tym trochę czasu się nam zeszło z wejściem na szczyt, ale przynajmniej synek był zadowolony.

Święty Krzyż Dzwonnica
Dzwonnica na Świętym Krzyżu

Na szczycie najpierw w kramie żona kupiła Jaśkowi pluszowego jeża i krówki, a później chwilę pochodziliśmy przy klasztorze, robiąc sobie pamiątkowe zdjęcia. Dłużej zeszło się nam wracając, ponieważ Jasiek zobaczył schody przy muzeum i musieliśmy wielokrotnie po nich wejść i zejść. Ciężko go było oderwać od tej zabawy.

Brama na Łysej Górze
Brama na Łysej Górze

Podczas schodzenia Jasiek zasnął, więc spokojnie mogliśmy pospacerować, w tym po ścieżce sensorycznej, która pojawiła się naprzeciwko parkingu, gdzie zostawiliśmy samochód. Zwiedzanie muzeum i platformę widokową zostawiliśmy na inny raz. Z żoną byliśmy już w tych miejscach, a dla Jaśka jeszcze jest za wcześnie na poznawanie takich miejsc.

Zalew Cedzyna

Gdy Jasiek wstał, pospacerowaliśmy z nim chwilę, a następnie spakowaliśmy wózek do samochodu i ruszyliśmy w stronę Kielc. Nie jechaliśmy jeszcze bezpośrednio do stolicy województwa świętokrzyskiego. W planie mieliśmy jeszcze podjechać nad zalew Cedzyna i tu spędzić trochę czasu.

Samochód zostawiliśmy na dużym parkingu w okolicy zalewu, gdzie było wiele wolnych miejsc. Stąd tylko kawałek drogi mieliśmy nad wodę, ale zanim nad nią poszliśmy, w pobliskich lokalach gastronomicznych zaczęliśmy szukać miejsca, gdzie moglibyśmy zjeść obiad.

Zalew Cedzyna
Zalew Cedzyna

Lokalem, który wybraliśmy na zjedzenie obiadu, była Okinawa. Zamówiliśmy sałatkę dla mnie i burgera dla żony, a do tego kawę i usiedliśmy na tarasie z widokiem na zalew. Praktycznie w ciszy mogliśmy podziwiać to świetne miejsce, gdzie pewnie w upalne dni są tłumy. Jaśkowi nic nie zamawialiśmy, ze względu na to, że on miał swój obiad w termosie.

W Okinawie zjedliśmy bardzo smaczny obiad, ale Jasiek już się niecierpliwił, więc wzięliśmy plecaczek z zabawkami do piasku i poszliśmy na plażę. Żona została jeszcze, aby dopić kawę i posprzątać po synku.

Zalew Cedzyna
Zalew Cedzyna

Nad zalewem spędziliśmy bardzo miło czas. Było już za zimni, żeby wchodzić do wody, ale na plaży Jasiek się wyszalał. Świetne miejsce na odpoczynek, tylko szkoda, że tak daleko od nas.

Zalew Cedzyna
Zalew Cedzyna

Pierwsza noc w Kielcach

Znad zalewu ruszyliśmy w końcu do Kielc, w których znaleźliśmy się po kilku minutach. Zanim jednak dojechaliśmy do miejsca, gdzie mieliśmy nocować, podjechaliśmy do sklepu na zakupy spożywcze. Nie woziliśmy jedzenia ze sobą, no bo po co, jak można było kupić na miejscu.

Plac Wolności był ostatnim miejscem, gdzie musieliśmy podjechać. To tutaj wynajęliśmy pokój, a właściwie mieszkanie w Apartamenty Centrum. Problemem jednak okazało się miejsce, gdzie moglibyśmy zaparkować. Dopiero po drugim kółku udało się znaleźć wolne miejsce, skąd i tak mieliśmy kawałek drogi do przejścia. Trzeba pamiętać, że Plac Wolności objęty jest płatnym parkowaniem w dni robocze.

Apartament, który wynajęliśmy znajduje się w kamienicy przy samym placu Wolności. Otwarte drzwi do kamienicy, nie wzbudzały zaufania. Podobnie z wejściem na klatkę schodową, ale samo piętro było odnowione i podobnie mieszkania. Mieliśmy spory pokój, przedzielony ścianką. W jednej części duże i wygodne łóżko wraz z szafą na odzież. W drugiej części telewizor, stolik i wersalkę. Do tego pokoju wchodziło się przez kuchnię, która była dobrze wyposażona. W kuchni poza lodówką mieliśmy kuchnię gazową, na czym nam bardzo zależało, ze względu na to, że sami przygotowujemy Jaśkowi jedzenie – dieta. Z kuchni poza wejście do pokoju było wejście do łazienki.

Apartament był dobrze utrzymany i bardzo się nam spodobał. Nawet przypadł do gustu Jaśkowi, ponieważ miał gdzie biegać, w szczególności ze zmiotką. Gorzej było z dojściem do niego i widokiem z okna. Mieliśmy widok na patio ze zdezelowanymi i pomalowanymi piwniczkami. Do tego nad nami był escape room, więc pierwszej nocy do godziny 21 było bardzo głośno.

Pierwsza noc w nowym miejscu tym razem przebiegła tak, jak w domu. Jasiek nie wstawał i nie rozglądał się gdzie jest, jak było dwa miesiące wcześniej w Płocku. Oczywiście kilka razy obudził się na mleczko, ale to samo mamy w domu, więc wyglądało, że tym razem dobrze się czuje.

Rynek

W sobotę wstaliśmy standardowo o świcie i zaczęliśmy powoli przygotowywać się do spaceru po Kielcach. W termosach przygotowaliśmy obiadki dla Jaśka i dla siebie też coś do przekąszenia plus kawę.

Kielce Plac Wolności
Plac Wolności w Kielcach

Gdy wykonaliśmy wszystkie rytuały i przygotowaliśmy się do spaceru, wyszliśmy przed porą drzemki Jaśka. Początkowo spacerowaliśmy razem, ale później wsadziliśmy synka do wózka, aby mógł się przespać. Jednak zbyt wiele rzeczy go interesowało, więc sen przyszedł z dużym opóźnieniem.

Kielce Rynek
Rynek w Kielcach

Spacer po Kielcach zaczęliśmy od przejścia na Rynek. Stąd przeszliśmy na ulicę Henryka Sienkiewicza, która ciągnie się prawie po horyzont, podobnie jak Piotrkowska w Łodzi, ale tu jednak widać nierówności terenu, co daje fajniejszy efekt.

Kielce Ulica Henryka Sienkiewicza
Ulica Henryka Sienkiewicza w Kielcach

Kadzielnia

Staw Podzamecki w Kielcach
Staw Podzamecki w Kielcach

Z ulicy Henryka Sienkiewicza zeszliśmy przez skwer na teren parku im. Stanisława Staszica, gdzie już ze śpiącym Jaśkiem spokojnie spacerowaliśmy, kierując się w stronę Kadzielni. Gdy doszliśmy do ulicy Krakowskiej, przeszliśmy kawałek drogi ulicą Jurija Gagarina, aby przed szkołą skręcić w park. Tutaj, idąc pod sporym kątem pod górę dotarliśmy najpierw do jednego tarasu widokowego, a następnie do drugiego. Z obu miejsc jest niezły widok na dawny kamieniołom, który nazywa się Kadzielnia.

Kielce Kadzielnia
Kadzielnia w Kielcach

Gdy zaczęliśmy schodzić z tego wzniesienia, Jasiek już się obudził, więc szybko ruszyliśmy w stronę ulicy Krakowskiej, aby dojść nią do alejki, poprowadzonej dołem kamieniołomu, gdzie w planie mieliśmy nakarmić Jaśka.

Kielce Skałka Geologów
Skałka Geologów w Kielcach

Kadzielnia to świetne miejsce, gdzie miło można spędzić czas i odpocząć. My spacer po kamieniołomie zaczęliśmy od znalezienia ławki w cieniu gdzie moglibyśmy nakarmić Jaśka. O tej porze nie było z tym problemu. Nie było zbyt wielu osób, poza tymi, które czekały na wejście do Jaskini – my tę atrakcję ominęliśmy.

Gdy nakarmiliśmy Jaśka, zaczęliśmy spacer po Kadzielni. Tym razem synek spacerował z nami za rączkę, żeby mógł się wybiegać.

Spacer zaczęliśmy od zejścia nad jezioro Szmaragdowe, a następnie ruszyliśmy w stronę ulicy Pakosz. Nigdzie się nie śpieszyliśmy, a ze względu na to, że Jasiek interesował się wszystkim dookoła i tym, co miał pod nogami, że przejście tego odcinka zajęła nam sporo czasu.

W końcu dotarliśmy do skate parku, gdzie Jasiek najpierw trafił na niewielką górkę, po której wchodził i schodził z żoną, a następnie dorwał się do stojaka z kluczami i narzędziami do naprawy rowerów. Tu przeglądał każdy klucz osobno i się nimi bawił.

Skałka Geologów

Ja w tym czasie wszedłem w ścieżkę za znakiem, który był oblepiony cały. Pewnie dotyczył zakazu przejścia, ale tego można się tylko domyślać. W każdym razie ścieżka doprowadziła mnie na szczyt Skałki Geologów, skąd był niesamowity widok na Kielce i Kamieniołom, lepszy niż z tarasów widokowych.

Kielce Kadzielnia
Kadzielnia w Kielcach

Trafiłem również na niewielką jaskinię, która kończyła się zabezpieczonym oknem z widokiem na Kadzielnię. Świetne miejsce, które w pełni zaspokoiło moją chęć chodzenia po górach. Miałem gdzie poskakać, jak kózka. Polecam się tu przejść, oczywiście na własną odpowiedzialność.

Kielce Kadzielnia
Jaskinia w Skałce Geologów

Ze skate parku cofnęliśmy się trochę w stronę amfiteatru, aby podejść alejką wyżej, z nadzieją dotarcia na wzniesienie, gdzie poza pomnikiem Bojowników o Wyzwolenie, znajduje się punkt startowy tyrolki, zawieszonej nad kamieniołomem. Niestety okazało się, że trafiliśmy na kolejny taras widokowy, a droga wyżej poprowadzona była po schodach. Nie chciało się nam dźwigać wózka, więc zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.

Wróciliśmy w okolice skata parku, gdzie zeszliśmy na platformę nad wodospadem, z którego woda wydobywa się z rur pod tą platformą w określonym czasie. Następnie prze dwa kolejne tarasy widokowe przeszliśmy do ulicy Krakowskiej.

Kadzielnia okazała się świetnym miejscem, które wcześniej ominęliśmy, będąc w Kielcach. Niesłusznie, ponieważ można tu fajnie spędzić czas nie tylko na spacerach, ale wylegiwaniu się na leżakach, zjeździe tyrolką, czy pływaniu kajakami po jeziorze. Dla chętnych możliwe również przeskakiwanie z kamienia na kamień, aby poczuć się, jak w wyższych partiach gór.

Ogród Botaniczny Geonatura

Spacer po Kielcach nie zakończyliśmy na Kadzielni. Był dopiero środek dnia, więc resztę czasu postanowiliśmy spędzić na powietrzu. Spod Kadzielni ruszyliśmy w stronę ulicy Karczówkowskiej, którą mijając kładką Armii Krajowej, dotarliśmy do Ogrodu Botanicznego Geonatura. W tym niezwykłym miejscu spędziliśmy kolejne godziny, spacerując po ogrodzie i podziwiając widoki na roślinność, góry w oddali. Trochę czasu poleniuchowaliśmy na leżakach, czy na trawie. Zjedliśmy również obiad w Wesołej Kafce.

Dzień powoli się kończył, a my mieliśmy jeszcze kilka niezłych kilometrów do przejścia. Ze względu na to, że Jasiek już był całym dniem zmęczony, mimo dwóch drzemek, to przez większość drogi niosłem go na barana, wygłupiając się, aby nam nie zasnął.

Kielce Pałac Biskupów Krakowskich
Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach

Po drodze zaszliśmy jeszcze do sklepu, zrobił małe zakupy na następny dzień i kupić musik Jaśkowi, bo zgłodniał. Następnie dochodząc do parku im. Stanisława Staszica, ale tym razem z drugiej strony Stawu Podzameckiego, przeszliśmy do ulicy Kapitulnej, którą dotarliśmy do Pałacu Biskupów Krakowskich. Stąd bezpośrednio ruszyliśmy do placu Wolności, gdzie mieliśmy nocleg, zaliczając po drodze odwracanie Jaśka do góry nogami. Nie wiemy, czy żartował, czy nie, ale się dusił, a przynajmniej tak to wyglądało. Taka atrakcja spotkała nas na koniec dnia.

Gdy wróciliśmy do apartamentu chwilę pobawiliśmy się z Jaśkiem, umyliśmy go, daliśmy mleczko i położyliśmy spać. Był tak padnięty, że z jednej strony pobudzenie nakręcało go do zabawy, ale nie miał sił tego robić, więc w końcu zasnął. My za to zaczęliśmy przygotowywać jedzenie dla niego na następny dzień.

Wyjazd z Kielc

W niedzielę wstaliśmy o świcie. Ta noc wyglądała tak samo, jak poprzednia, więc Jasiek już raczej przyzwyczaił się do tego, że może być z nami bezpieczny w innych miejscach niż dom. Dało nam to nadzieję, że kolejne wyjazdy będą mogły odbywać się do innych miejsc. Być może i do Zakopanego.

Kielce Plac Wolności -pomnik Józefa Piłsudskiego
Plac Wolności -pomnik Józefa Piłsudskiego

Ze względu na to, że po dwóch intensywnych dniach byliśmy zmęczeni. W końcu zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc i przeszliśmy wiele kilometrów. Postanowiliśmy wrócić do domu podczas pierwszej drzemki Jaśka. Tak też zrobiliśmy, a Jasiek tym razem przespał prawie całą drogę, więc podróż powrotna była spokojniejsza.

Wyjazd do Kielc uważam za bardzo udany. Przerósł nawet moje oczekiwania. Zobaczyliśmy miejsca, która z żoną widzieliśmy wiele razy, jak Święty Krzyż, ale również takie, do których trafiliśmy pierwszy raz, jak zalew Cedzyński, Kadzielnia, czy Ogród Botaniczny Geonatura. Do tego miałem szansę poskakać po skałkach, co było dla mnie bonusem do tego wyjazdu. Jasiek również dobrze spędził ten czas, więc wszyscy byliśmy zadowoleni, choć zmęczeni. Ciekawe tylko, gdzie następnym razem się wybierzemy?

Nasze podróże

Zachęcam do przeczytania moich wpisów, które dotyczą podróży z moją żoną, w tym wędrówek po szczytach, wchodzących w skład Korony Gór Polski. Opisy naszych podróży dostępne są pod adresem www.likoton.pl/category/podroze.

Oceń wpis
[Maks.: 3 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.