Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Wyjazd do Łodzi na stand-up
Kategorie
Podróże

Wyjazd do Łodzi na stand-up

Rok 2019 był na razie ostatnim rokiem, w którym można było swobodnie podróżować i zwiedzać ciekawe miejsca. Nie wiem, czy mieliśmy wtedy jakieś przeczucie, ale był to chyba najbardziej obfity w podróże rok. Poza dłuższymi wyjazdami nie ominęły nas krótkie, w tym spacer po Wilanowie, czy wyjazd na stand-up do Łodzi, który właśnie chciałbym opisać.

Planowanie wyjazdu

W Łodzi zazwyczaj byłem tylko przejazdem, na przykład, gdy mieliśmy postój, jadąc do Poznania, czy Berlina. Raz tylko byłem tam z wizytą, a właściwie na zakupach. W Łodzi kupiłem używane akwarium z osprzętem, które służyło mi jeszcze prawie 10 lat.

Wyjazd do Łodzi planowałem wraz z żoną już od jakiegoś czasu. W 2019 r. Okazało się, że w okolicy imienin mojej żony odbywa się tam stand-up, więc nie mogliśmy ominąć takiej okazji. Postanowiliśmy połączyć razem imieniny, stand-up i zwiedzanie, co prawie w pełni się udało. Nie zobaczyliśmy wszystkiego, co planowaliśmy.

Muzeum Kinematografii

Do Łodzi przyjechaliśmy przed południem. Pierwszym miejscem, które chcieliśmy zobaczyć, było Muzeum Kinematografii, które mieści się przy Placu Zwycięstwa 1. Parkując przed Pałacem Scheiblerów, w którym mieści się muzeum, zobaczyliśmy coś, co mogło potwierdzić słowa pana Lindy, ale wrócę do tego później.

Kot Filemon przy Muzeum Kinematografii w Łodzi
Kot Filemon

Zanim weszliśmy do muzeum, zostaliśmy przywitani przez dwóch bohaterów Dobranocki (Wieczorynki), kota Bonifacego i kota Filemona. Samo wejście do muzeum zaskoczyło nas małą ilością zwiedzających oraz dosyć niską ceną za zwiedzanie. Te dwa aspekty nie zapowiadały pozytywnie tego, co znajduje się w muzeum. Takie myślenie okazało się błędem.

Kot Bonifacy przy Muzeum Kinematografii w Łodzi
Kot Bonifacy

Przechodząc przez kolejne sale muzealne, coraz bardziej byliśmy pozytywnie zaskakiwani. Najpierw podziwialiśmy sprzęt używany podczas filmowania wraz z ciekawymi opisami i rekwizytami z polskich filmów i seriali. Do tego obejrzeliśmy jedne z pierwszych filmów jak „Napad na ekspres” z 1903 r. Następnie przeszliśmy przez pięknie ozdobione sale pałacu Karola Wilhelma Scheiblera. Obejrzeliśmy wszystkie slajdy w fotoplastykonie. W końcu dotarliśmy do miejsca, które przypomniało nasze dzieciństwo. Wystawa nie tylko dla dzieci poświęcona bajkom była wisienką na torcie. Zwiedzanie muzeum zakończyliśmy spacerem po skromnym przypałacowym ogrodzie, w którym ustawione są eksponaty z filmu „Kingsize”.

Łódź - Pałac Scheiblerów
Pałac Scheiblerów

Muzeum Kinematografii w Łodzi jest miejscem, które pozytywnie zaskakuje. Forma, w jakiej przedstawione są eksponaty, jest przemyślana i przyjazna dla zwiedzających. Nie jest to miejsce, które ma się ochotę ominąć szerokim łukiem. Chce się zobaczyć wszystko, co muzeum oferuje. Już nie mówiąc o uśmiechu, który pojawia się na twarzy, gdy zobaczy się Plastusia, Reksia, czy Muminki. Tym, którzy planują zwiedzanie Łodzi, gorąco polecam to miejsce.

Zakwaterowanie

Spod muzeum pojechaliśmy zameldować się w hotelu. Początkowo myślałem, żeby samochód zostawić na parkingu ogólnodostępnym, ale zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem meneli w okolicy hotelu. Zaparkowałem na hotelowym parkingu.

Łódź - Pasaż im. Artura Rubinsteina
Pasaż im. Artura Rubinsteina

Miejscem, w którym nocowaliśmy, był hotel B&B, znajdujący się przy Alei gen. Tadeusza Kościuszki 16. Wybrałem to miejsce ze względu na dosyć niską cenę, dobre opinie i lokalizację. Nie zawiodłem się. Miła obsługa, dobre wyposażenie, do tego czysto i cicho oraz blisko do wielu ciekawych miejsc. Mimo niezbyt ciekawego otoczenia świetne miejsce na nocleg.

Manufaktura

Kolejnym miejscem na mapie Łodzi, które chcieliśmy zobaczyć, była słynna Manufaktura. Nie mieliśmy do niej daleko. Wystarczyło wyjść z hotelu, skręcić w prawo, iść wzdłuż Alei Kościuszki, która przechodziła w Zachodnią i przejść na drugą stronę przy ulicy Ogrodowej. Po minięciu remontowanego budynku Muzeum Historii Miasta weszliśmy w bramę, za którą pojawiły się pierwsze obiekty tego ogromnego kompleksu.

Manufaktura w Łodzi
Manufaktura

Zanim jednak dotarliśmy do Manufaktury, mijaliśmy zdewastowane kamienice, a nawet takie, które nie nadawały się do mieszkania. Kamienice, które wyglądały, jakby były po bombardowaniu. Strasznie to wyglądało i to w centrum miasta przy jednej z główniejszych ulic. Były też odnowione budynki, które wyróżniały się w tłumie, ale niestety były to wyjątki. Zauważyliśmy również jakieś dziwne odbicie, które docierało z okolic ulicy Piotrkowskiej, ale dotarliśmy do niego następnego dnia.

Łódzka Manufaktura okazała się głównym punktem schadzek mieszkańców. Nigdzie tylu ludzi nie widzieliśmy, nawet na Piotrkowskiej. Trochę pospacerowaliśmy po tym kompleksie. Weszliśmy do niektórych sklepów. W końcu głodni zaczęliśmy szukać miejsca, w którym moglibyśmy coś zjeść. W części gastronomicznej były tłumy, więc ciężko było znaleźć jakieś wolne miejsce, ale się udało. Zamówiliśmy smaczne jedzonko oraz piwko w Pasibusie i spożyliśmy je przy oknie z widokiem na fontannę.

Stand-up

W końcu przyszedł czas na najważniejszą atrakcję tego wieczoru, stand-up. Wyszliśmy z Manufaktury i ruszyliśmy w kierunku ulicy Zgierskiej 26a. Po kilkunastu minutach pojawiliśmy się przed dziwnym budynkiem. Dziwnym pod tym względem, że nie wyglądał, jakby to był jakiś klub. Raczej jak jakieś opuszczone miejsce. Okazało się, że trafiliśmy dobrze, do klubu Magnetofon.

Po wejściu do środka poczuliśmy się, jakbyśmy cofnęli się w czasie o jakieś dwadzieścia lat. Klimat lat dziewięćdziesiątych. Chłodno, trochę ponuro, ale za to dobre piwo, a temperaturę podnosili kolejni wykonawcy. Gwiazdą wieczoru była Olka Szczęśniak, ale nie zapomnę występu najbardziej przymulonej stand-uperki, jaką widziałem, Pauliny Potockiej. Pierwsza to wulkan energii, druga to oaza spokoju, ale obie rozbawiły publiczność do łez. Kamil Ozimiński również dał radę, ale czwartej osoby już niestety nie pamiętam.

Wieczorny spacer

Stand-up zakończył się po około dwóch godzinach, ale wieczór dla nas jeszcze się nie skończył. Poszliśmy dalej zwiedzać miasto. Co prawda w nocy nie za wiele mogliśmy zobaczyć, ale światła miasta mają swój urok. Dlatego poszliśmy pospacerować po ulicy Piotrkowskiej, gdzie spodziewaliśmy ciekawie oświetlonych kamienic.

Łódź - Pomnik Tadeusza Kościuszki
Pomnik Tadeusza Kościuszki

Wieczorny spacer po Piotrkowskiej pokazał, jak bawi się lokalna młodzież. Dobra zabawa nie tylko była w lokalach, ale i na zewnątrz, gdzie trzeba było uważać, aby przypadkiem nie spojrzeć na kogoś krzywo. Nas zaczepki ominęły, ale widać było grupy osób, które szukały wrażeń.

Łódź - Pomnik Twórców Łodzi Przemysłowej
Pomnik Twórców Łodzi Przemysłowej

Trochę pospacerowaliśmy po Piotrkowskiej. Nie znaleźliśmy lokalu, gdzie w miarę spokojnym miejscu moglibyśmy usiąść. Takie lokale albo były już zamykane, albo wszystkie stoliki były zajęte. Z drugiej strony byliśmy już trochę zmęczeni po wielu godzinach spacerowania. Wróciliśmy więc do hotelu.

Łódź - Piotrkowska nocą
Piotrkowska nocą

Spacer po Łodzi

W niedzielę wstaliśmy rano, zjedliśmy, spakowaliśmy się i ruszyliśmy dalej zwiedzać. Podczas oddawania klucza do pokoju zapytałem się, czy byłaby możliwość zostawienia samochodu na parkingu hotelowym. Nie było z tym problemu, co mnie ucieszyło. Nie musiałem szukać miejsca do zaparkowania, a poza tym było to bezpieczniejsze miejsce niż parking przy ulicy.

Łódź - Mural Łódź w pigułce
Mural „Łódź w pigułce”

Aleją Artura Rubinsteina przeszliśmy na ulicę Piotrkowską. Stąd deptakiem szliśmy na południe, mijając piękne kamienice, niektóre ozdobione niezwykłymi muralami oraz wiele ciekawych atrakcji, jak pomniki, fontanny, czy rzeźby, w tym chyba najbardziej znaną Misia Uszatka. Nie mówiąc już, że przeszliśmy Aleją gwiazd z jednej i drugiej strony ulicy Piotrkowskiej.

Łódź - Miś Uszatek
Miś Uszatek

Z ulicy Piotrkowskiej skręciliśmy w ulicę Franklina Delano Roosevelta, zatrzymując się przy okazałym muralu, który został stworzony przez bliźniaków OsGemeos z Brazylii oraz Hiszpana Aryza. Następnie weszliśmy w ulicę Henryka Sienkiewicza tylko po to, aby wrócić na Piotrkowską, ponieważ trafiliśmy na kolejny ciekawy mural, namalowany przez Etam Cru i Roberta Procha. Wchodząc na parking, na którym można zobaczyć ten mural, zauważyliśmy ciekawe, ceglane budynki, w których mieści się OFF Piotrkowska. Projekt ten powstał w dawnej fabryce bawełny Franciszka Ramischa.

Łódź - OFF Piotrkowska
OFF Piotrkowska

Piotrkowską doszliśmy do Placu Wolności, skąd wzdłuż ulicy Pomorskiej doszliśmy do ulicy płk. Jana Kilińskiego. Na rogu tych ulic trafiliśmy tym razem na dwa murale. Pierwszy, który bardziej mi się podobał, znany jest pod nazwą „Niebieskie ptaki”. Został stworzony przez grupę VeraIcon i znajduje się na elewacji budynku numer 22 przy ulicy Pomorskiej. Drugi mural został namalowany przez artystę znanego jako Kenor. „Flamenco” znajduje się na elewacji budynku numer 7 przy ulicy płk. Jana Kilińskiego.

Idąc wzdłuż ulicy płk. Jana Kilińskiego, doszliśmy do ulicy Północnej. Stad ruszyliśmy na zachód i po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na terenie Manufaktury. Ta już nie była tak oblegana, jak w dzień handlowy, ale i tak było wiele osób na spacerze.

Spod Manufaktury weszliśmy w ulicę Zachodnią, powoli wracając do hotelu po samochód. Choć w międzyczasie szukaliśmy jakiegoś lokalu, gdzie moglibyśmy coś zjeść. Zanim jednak trafiliśmy do takiego miejsca, przy Akademickim Ośrodku Inicjatyw Artystycznych znowu zauważyliśmy dziwne światło. Weszliśmy więc na teren ośrodka i zobaczyliśmy, co to jest. Kamienice przy Piotrkowskiej 3 od strony podwórka mają elewację wykonaną z kawałków luster, które odbijają światło. Miejsce to znane jest pod nazwą „Pasaż róży„. Niesamowite miejsce, które łatwo można ominąć, ponieważ od Piotrkowskiej go nie widać.

Łódź - Pasaż róży
Pasaż róży

Idąc na południe, wzdłuż ulicy Piotrkowskiej, szukaliśmy jakiegoś ciekawego miejsca, w którym moglibyśmy zjeść obiad za niewygórowaną cenę. Żona już się trochę denerwowała, a ona dobrze pasuje do powiedzenia „Polak głodny, Polak zły”. Udało się znaleźć takie miejsce przy ulicy Andrzeja Struga 7. Tym miejscem był bar mleczny „Kultura„.

Łódź - Piotrkowska
Piotrkowska

Bar „Kultura” okazał się świetnym miejscem. Miła atmosfera. Uprzejma obsługa. Przyjemne wykończenie lokalu. Najważniejsze jednak to bardzo smaczne jedzenie i za przyzwoitą cenę. Ten bar wyróżniało również to, że nie musieliśmy się śpieszyć, ponieważ nie było zbyt wielu ludzi.

Łódź - Piotrkowska
Piotrkowska

Po napełnieniu naszych brzuszków wróciliśmy do hotelu. Właściwie to na parking hotelowy, na którym czekał nasz samochód. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy w kolejne miejsce, które chcieliśmy zobaczyć w Łodzi.

Łódź - Piotrkowska
Piotrkowska

Kilka minut po ruszeniu byliśmy przy kościele św. Mateusza, mieszczącym się przy ulicy Piotrkowskiej 279/283. Zaparkowaliśmy przy tym okazałym kościele i idąc wzdłuż budynku zwanego „Białą Fabryką„, zaczęliśmy szukać wejścia do „Centralnego Muzeum Włókiennictwa„.

Łódź - Biała Fabryka Ludwika Geyera
Biała Fabryka Ludwika Geyera

Centralne Muzeum Włókiennictwa

„Centralne Muzeum Włókiennictwa” okazało się sporym kompleksem z wieloma ciekawymi wystawami. Można w nim zobaczyć maszyny włókiennicze. Zapoznać się z historią włókiennictwa i procesem produkcji. Do tego można trafić na prelekcje, czy skorzystać z interaktywnych atrakcji. Natomiast to, co spodobało się bardziej mojej żonie niż mnie, była wystawa związana z odzieżą, a właściwie z marką „Moda Polska”.

Łódzki Park Kultury Miejskiej
Łódzki Park Kultury Miejskiej

Niestety ze względu na remonty nie wszystko udało się nam zobaczyć z tego, co oferuje „Centralne Muzeum Włókiennictwa”. Jednym z takich miejsc był „Łódzki Park Kultury Miejskiej„, który jest skansenem łódzkiej architektury drewnianej. Lubię takie miejsca, więc szkoda, że nie miałem okazji go zobaczyć, poza widokiem z okna sąsiadującego budynku.

Łódź - Fabryka Ludwika Geyera
Fabryka Ludwika Geyera

Po wyjściu z muzeum było już ciemno, więc nigdzie już nie zajeżdżaliśmy. Wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu z myślą, że kiedyś do Łodzi ponownie przyjedziemy, zobaczyć to, czego jeszcze nie zobaczyliśmy. Może też ponownie przyjedziemy tu na jakiś stand-up lub koncert? Czas pokaże.

Łódź - Kościół św. Mateusza
Kościół św. Mateusza

Co ciekawego można zobaczyć w Łodzi?

Łódź znana jest z ulicy Piotrkowskiej. Poza odnowionymi kamienicami, które są pięknie ozdobione oraz znajdującymi się w nich lokalami gastronomicznymi i sklepami, wzdłuż Piotrkowskiej znajdują się liczne pomniki, tablice pamiątkowe, rzeźby, fontanny, murale, ale również Aleja Gwiazd, która znajduje się pomiędzy ulicami 6-go Sierpnia i Aleją Artura Rubinsteina.

Łódź - Aleja Gwiazd
Aleja Gwiazd

Aleja Gwiazd znajduje się po obu stronach ulicy Piotrkowskiej. Po stronie zachodniej w chodnik wmurowane są mosiężne gwiazdy dla aktorów, a po stronie wschodniej dla reżyserów i operatorów. Pierwsza gwiazda została wmurowana 28 maja 1998 r. Dla aktora Andrzeja Seweryna. Pomysłodawcą tego projektu, wzorowanego na amerykańskiej Walk od Fame, był Jan Machulski.

Łódź - Ławeczka Tuwima
Ławeczka Tuwima

Począwszy od Placu Wolności pierwszym pomnikiem, który znajduje się przy ulicy Piotrkowskiej, jest pomnik Tadeusza Kościuszki. Generał stoi jna wysokim cokole. Dalej idąc na południe, przy numerze 30/32 znajduje się pomnik „Twórców Łodzi Przemysłowej„, czyli Izraela Poznańskiego, Karola Scheiblera i Henryka Grohmana, którzy ustalają losy miasta przy stole. Kolejnym ciekawym pomnikiem, jest „Lampiarz„, który został odsłonięty 21 września 2007 r. w setną rocznicę powstania pierwszej elektrowni w Łodzi. Przy Piotrkowskiej 78 znajduje się pomnik Artura Rubinsteina, który znany jest jako „Fortepian Rubinsteina„. Pomnik ten przedstawia pianistę grającego na fortepianie. Przy numerze 104 można usiąść na pomniku „Ławeczka Tuwima„. Na Alei Leon Schiller znajduje się pomnik Leona Schillera. Kolejnym pomnikiem jest „Kufer Władysława Stanisława Reymonta„, który znajduje się przy Piotrkowskiej 137. Natomiast przy numerze 152 znajduje się „Fotel Stefana Jaracza„, na którym również można przysiąść.

Łódź - Pomnik Władysława Reymonta
Pomnik Władysława Reymonta

Deptak na ulicy Piotrkowskiej kończy się na skrzyżowaniu z Aleją marsz. Józefa Piłsudskiego, ale dalej na południe znajdują się kolejne pomniki. Przy Piotrkowskiej 265, a właściwie przy archikatedrze św. Stanisława Kostki, znajduje się pomnik ks. Ignacy Skorupko. Natomiast na Placu Władysława Reymonta znajduje się pomnik Władysława Reymonta. Pisarz umieszczony jest na niewielkim cokole. I to jest ostatni pomnik usytuowany przy ulicy Piotrkowskiej.

Łódź - Mural namalowany przez Design Futura
Mural namalowany przez Design Futura
Łódź - Mural namalowany przez Etam Cru i Roberta Procha
Mural namalowany przez Etam Cru i Roberta Procha
Łódź - Mural namalowany przez OsGemeos i Aryza
Mural namalowany przez OsGemeos i Aryza

Łódź to nie tylko ulica Piotrkowska. Chyba w całej Łodzi są ciekawe miejsca i obiekty, które warto zobaczyć. Parki, pałace, kamienice, pomniki, rzeźby, galerie, muzea i liczne murale to nie wszystko. Osoby, które lubią poszaleć również znajdą miejsce dla siebie, chociażby odwiedzając różne kluby. Warto tu przyjechać i poznać to miasto. Każdy znajdzie tu coś ciekawego dla siebie.

Łódź - Piotrkowska
Piotrkowska

Linda

Wracając do pana Bogusława Lindy, kiedyś powiedział „Łódź to umarłe miasto meneli”. Po części można zgodzić się z tą opinią, w szczególności, gdy przyjeżdża się do niego i od razu widać młodych ludzi spożywających alkohol przed południem, a starszych śpiących na chodniku. Tylko trzeba pamiętać, że ten problem nie dotyczy tylko Łodzi. Tak jest w Warszawie, Bydgoszczy, Wrocławiu i wielu innych miejscach. Łódź również nie jest umarłym miastem. Mimo tego, że byliśmy w nim tylko na weekend, to widać, że to miasto tętni życiem, a przynajmniej niektóre jego rejony.

Łódź - Dom Jubilerski
Dom Jubilerski

Czy jeszcze wrócimy do Łodzi?

Co prawda po tej wycieczce przytrafiły się nam dwa wyjazdy do Łodzi, ale związane one były z wizytami i badaniami lekarskimi. Okazało się, że pewne badania i konsultacje lekarskie możemy szybciej odbyć w Łodzi, a dodatkowo mniej za nie zapłacić, niż w naszej okolicy. Dojazd do Łodzi również nie jest większym problemem, ponieważ szybciej mogliśmy dojechać tu niż czasem przejechać przez Warszawę. Mam nadzieję, że jednak przyjdzie taki czas, że do Łodzi wrócimy w celach turystycznych.

Oceń wpis
[Maks.: 1 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.