Nastał kolejny dzień naszego urlopu. Wciąż byliśmy w Żywcu, ale to były nasze ostatnie godziny pobytu w tej miejscowości. Pozostało tylko zjeść śniadanie, spakować się i oddać pokój. Choć tak szybko z Żywcem się nie żegnaliśmy. Trochę czasu minęło, zanim ruszyliśmy do kolejnej miejscowości, w której mieliśmy zarezerwowany nocleg, do Zawoi.
Po ostatnim smacznym śniadaniu w restauracji Gawra spakowaliśmy się i ruszyliśmy w dalszą podróż, ale nie zajechaliśmy daleko. Ze względu na to, że mieliśmy kilka godzin do odbioru pokoju w Zawoi, musieliśmy jakoś zagospodarować wolny czas. W związku z tym poprzedniego dnia przeglądałem mapę satelitarną, aby zobaczyć, czy będziemy mogli ten czas spędzić nad jeziorem Żywieckim i wydawało mi się, że znalazłem takie miejsce.
Spod hostelu Żywiec, w którym nocowaliśmy, podjechaliśmy na ulicę św. Wita, gdzie zostawiliśmy samochód. Stąd drogą z zakazem ruchu zeszliśmy nad jezioro, gdzie faktycznie była plaża.
Niestety ta kamienista plaża była mocno zaśmiecona, a szkoda, ponieważ fajnie by się tu spędzało wolny czas. Pospacerowaliśmy trochę po tej plaży. W końcu usiedliśmy na ławce i pochłonął nas relaks. Niestety przyszły ciemne chmury i gdy zaczęło kropić, wróciliśmy do samochodu, aby pojechać dalej.
W drodze do Zawoi zajechaliśmy do supermarketu, aby zrobić zakupy spożywcze. O ile w Żywcu mieliśmy śniadania w cenie noclegu, tak w Zawoi musieliśmy zorganizować sobie jedzenie na cały dzień. W szczególności, że następnego dnia planowaliśmy dłuższe wyjście w góry.
Gdy dojechaliśmy do najdłuższej wsi w Polsce, jaką jest Zawoja, postanowiliśmy zjeść obiad, zanim odbierzemy pokój. Zatrzymaliśmy się w karczmie U Kuby, gdzie choć trochę musieliśmy poczekać, to zjedliśmy pyszny obiad. Pewnie, gdybyśmy zamówili danie dnia, to by było szybciej, ale mieliśmy inne zachcianki.
W Zawoi nocleg zarezerwowaliśmy w Zawojce, czyli dosyć spory kawałek drogi od „centrum” wsi, ale za to niedaleko szlaku na Babią Górę. Otrzymaliśmy nieduży, ale czysty pokój z łazienką. Do tego do dyspozycji mieliśmy wspólną kuchnię, w której mogliśmy przyrządzać sobie ciepłe posiłki. Było tam cicho i przyjemnie.
Po odebraniu pokoju wyszliśmy na pierwszą wycieczkę. Chcieliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście pobliską drogą dojdziemy do szlaku, prowadzącego na Babią Górę. Ruszyliśmy asfaltową drogą w górę i faktycznie, idąc wzdłuż Rybnego Potoku, doszliśmy do niebieskiego szlaku.
Nie wracaliśmy się. Skręciliśmy w prawo i drewnianym mostkiem przeszliśmy przez Rybny Potok. Następnie ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem. Droga prowadziła trochę stromiej w górę, aż w końcu doszliśmy do czarnego szlaku. W lewo moglibyśmy pójść na Babią Górę, ale tę drogę zostawiliśmy sobie na następny dzień. Skręciliśmy w prawo.
Gdy wyszliśmy z lasu, pojawiliśmy się na polanie, gdzie przy zachodzie słońca mieliśmy świetny widok na góry. Wyglądało to magicznie.
Czarnym szlakiem zeszliśmy do głównej drogi. Tutaj skręciliśmy w lewo i przeszliśmy się kawałek w stronę centrum. Stwierdziliśmy jednak, że jest już późno i lepiej wrócić do pokoju, aby rano wstać. Wróciliśmy więc, mijając niesamowicie wyglądający pensjonat, zajazd, czy hotel. Nie wiem, co to było, ale budowla wyglądała okazale. Niestety nieruchomość była na sprzedaż. Ogólnie, spacerując później po Zawoi, okazało się, że takich opuszczonych miejsc jest bardzo dużo. Szkoda, ponieważ jest to fajne miejsce, gdzie można miło spędzić czas.
Wideo
Spis treści
- Wakacje na Śląsku i Małopolsce w 2019 roku
- Noc przy katowickim Spodku
- Z Katowic do Żywca przez Oświęcim
- Wędrówka na Skrzyczne
- Wędrówka na Czupel
- Wędrówka na Babią Górę
- Spacer nad wodospad na Mosornym Potoku
- Z Zawoi do Zakopanego
- Wędrówka na Nosal
- Wędrówka na Kościelec
- Ścieżka w Koronach Drzew
- Wędrówka na Zawrat
- Spacer po Zakopanem