Mieszkamy w bardzo pięknym kraju, gdzie znajduje się wiele ciekawych miejsc, które warto zobaczyć. Nie wszystkie ciekawe miejsca znajdują się setki kilometrów od naszego mieszkania. Wiele takich miejsc znajduje się blisko nas, więc nie potrzeba wielkich nakładów finansowych i mnóstwa wolnego czasu, aby zobaczyć coś fajnego i spędzić miło czas. Wystarczy tylko trochę chęci. Dlatego wraz z żoną staramy się wyjeżdżać, kiedy tylko możemy, nawet do pobliskiej Warszawy, w której jeszcze wielu ciekawych miejsc nie odkryliśmy. Takim miejscem był Wilanów, do którego wybraliśmy się na zimowy spacer.
Co ciekawego można zobaczyć w Wilanowie? Przede wszystkim zespół pałacowo-ogrodowy, który swoim rozmiarem oraz wyglądem robi niesamowite wrażenie. Ogromny jest pałac królewski, ale również otaczający go teren. Co więcej, na terenie znajduje się przystań, na której można wypożyczyć łódki, czy kajaki i popływać po jeziorze Wilanowskim, więc w ciepły dzień można tu miło spędzić wiele godzin. W zimę również warto przyjechać na spacer, ale gdy nie ma mrozu. My przyjechaliśmy, gdy było -18°C, więc zbyt długo na powietrzu nie daliśmy rady przebywać.
Królewski pałac w Wilanowie został wzniesiony w latach 1681–1696 dla króla Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery według projektu Augustyna Locciego Skrzydła boczne zostały dobudowane dopiero w latach 1723–1729. Obecnie pełni rolę muzeum i funkcjonuje pod nazwą Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie i znajdują się w nim zbiory sztuki zgromadzone a przez Stanisława Kostkę Potockiego.
W czasie kiedy przyjechaliśmy do Wilanowa, czyli 6 stycznia, pałac był nieczynny, więc nie mogliśmy go zwiedzić. Trafiliśmy za to na pokaz dźwięku i światła, który w królewskim parku rozpoczynał się o godzinie 16. W związku z tym pochodziliśmy trochę po parku, a o 16 zjawiliśmy się w miejscu pokazu.
Pokaz świetlny nosi nazwę Królewski Ogród Światła i podzielony jest na kilka obszarów, które mają swoje nazwy. Te obszary to Ogród Wyobraźni, Magiczny Ogród Króla, Złoty dziedziniec oraz Mapping.
Ogród Wyobraźni jest miejscem, które znajduje się obok pałacu, a dokładnie za północnym skrzydłem, gdzie latem kwiaty tworzą barokowe wzory, a zimą zastąpione są światłami. Instalacja świetlna składa się 300 tys. kolorowych lampek, które rozświetlają się w rytm utworów takich, jak: „Walc kwiatów” z „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego, „Masquerade Waltz” Arama Chaczaturiana oraz „Poranek” Edwarda Griega. Całość tworzy niezapomniany spektakl.
Drugim obszarem jest Magiczny Ogród Króla. Jest to instalacja świetlna, która znajduje się pomiędzy Ogrodem Wyobraźni a Oranżerią. Ta instalacja, mimo tego, że nie tworzy spektaklu w połączeniu z dźwiękiem, to moim zdaniem robi jeszcze większe wrażenie niż Ogród Wyobraźni. Wszystkie świetlne obiekty kilkukrotnie są powiększone, co tworzy niezwykły klimat. Tymi obiektami są kwiaty jak lilie czy tulipany, ale również ślimak, osa, czy motyl. Wygląda to tak, jakbyśmy znaleźli się w bajce, więc można poczuć się jak dziecko.
Kolejnym obszarem jest Złoty dziedziniec, czyli instalacja świetlna zlokalizowana na głównym dziedzińcu. W skład instalacji wchodzi kareta zaprzężona w sześć koni oraz świetlista fontanna. Do karety można wejść, choć zainteresowanie nią jest spore, więc może być z tym problem.
Ostatnim obszarem jest sam pałac, a dokładnie jego fasada, na której wyświetlany jest obraz, sam pałac jest odpowiednio oświetlany, a w tle odtwarzany jest dźwięk. Niestety taki seans możliwy jest do zobaczenia tylko w soboty i niedziele, więc nie mieliśmy okazji go zobaczyć. Byliśmy w piątek.
W ten mroźny dzień nie wytrzymaliśmy długo na świeżym powietrzu, więc zaczęliśmy się zbierać do najbliższego pubu, żeby się rozgrzać. Poza tym zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi, więc ten magiczny nastrój zaczął znikać.
Dobrze, że udało nam się zobaczyć to niesamowite miejsce wcześniej, ponieważ wychodząc z parku, zobaczyliśmy tłum ludzi oraz pełno dopiero co parkujących samochodów. Doszliśmy do pubu Złoty Król i na szczęście nie mieliśmy problemu ze znalezieniem miejsca. Później z tym byłby problem. Zamówiliśmy sobie danie dnia oraz grzańca do picia. Daniem dnia było udko z kaczki, które było niesamowicie smaczne. Gorzej było z grzańcem, w którym chyba alkohol wyparował albo zneutralizował go sok malinowy zamiast przypraw. Obiad pycha, ale grzańcem nie ma co się chwalić, niesamowicie słodki ciepły napój, ponoć na bazie piwa.
Trochę posiedzieliśmy w tym pubie, gdzie miło spędziliśmy czas po wrażeniach, które doświadczyliśmy, spacerując po pałacowym parku, ale nadszedł moment, kiedy musieliśmy wracać, chociaż w planach mieliśmy jeszcze spacer po Krakowskim Przedmieściu. Niestety mróz pokrzyżował nam plany i zmarznięci od razu wróciliśmy do domu. Mimo wszystko warto było przyjechać do Wilanowa na zimowy spacer, ponieważ nie ma nic lepszego niż spędzenie wolnego czasu na świeżym powietrzu z ukochaną osobą.
Do Wilanowa wrócimy jeszcze, gdy będzie ciepło, a zamiast instalacji świetlnej będziemy mogli podziwiać bujną roślinność, a tymczasem zapraszam do obejrzenia nagrać z tej, krótkiej wycieczki.