Przed wakacjami wraz z żoną postanowiliśmy skrócić czas trwania kredytu hipotecznego zaciągniętego w banku Pekao SA. Czas, o który chcieliśmy skrócić czas trwania kredytu to 10 lat. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie dość, że zostaje mniej lat do spłaty kredytu, to do tego znacznie obniżają się koszty, jakie trzeba oddać bankowi za udzielenie kredytu.
W związku z powyższym skontaktowaliśmy się z opiekunem naszego kredytu, aby udzielił nam informacji, jak wtedy wyglądałby harmonogram spłat kredytu. Poprosiliśmy również o sprawdzenie zdolności kredytowej, bo być może byśmy nie byli w stanie skrócić czasu trwania kredytu o tyle lat.
Po długim czasie (taka norma w banku Pekao SA, że trzeba uzbroić się w cierpliwość) otrzymaliśmy prognozowany harmonogram spłat oraz spis dokumentów, które potrzebne są do wyliczenia zdolności kredytowej oraz jego zmiany. Tych dokumentów jest sporo, w szczególności, gdy ktoś prowadzi działalność gospodarczą, jak moja żona.
Z trudnościami drogą elektroniczną wysłaliśmy skany niezbędnych dokumentów. Dlaczego z trudnościami? Ponieważ pracownicy banku mają ograniczenie co do rozmiaru otrzymywanych wiadomości, więc trzeba było to zrobić w turach. Dodatkowo wypełnione dokumenty wysłaliśmy listownie – taki wymóg.
Ucieszyliśmy się, gdy po jakimś czasie otrzymaliśmy wiadomość, że nie ma problemu ze skróceniem czasu trwania kredytu, który zaciągnęliśmy. Niestety nasza radość nie trwała długo, ponieważ zostaliśmy poinformowani, że oprócz dyspozycji zmiany czasu trwania kredytu, której koszt wynosi 200 zł, o czym wcześniej wiedzieliśmy, musimy dodatkowo wpłacić wyliczony procent kwoty kredytu. Wyszło nam kilkanaście tysięcy. Jest to spowodowane tym, że kredyt został nam udzielony przed zmianą przepisów dotyczących konieczności posiadania wkładu własnego, aby dostać kredyt, więc teraz ten wkład musimy uzupełnić.
Właśnie tak bank Pekao SA zrobił sobie z nasz żarty i to już nie pierwszy raz, o czym pisałem w artykułach Przygody z bankiem Pekao i Kolejne przygody z bankiem Pekao SA. Z jednej strony rozumiem, że wymagany jest wkład własny, ale patrząc z drugiej, kredyt podpisywaliśmy, zanim zmieniły się przepisy, więc ten obowiązek nie powinien nas dotyczyć. Nie mogę za to zrozumieć postawy opiekuna kredytu oraz jego kierownika, ponieważ nie poinformowali nas o wymaganym wkładzie własnym, zanim uzyskaliśmy i wypełniliśmy wszystkie dokumenty, które ważne są jakiś czas.
Obecnie kierownik musi być dołączany do dyskusji z nami i informowany o poczynaniach opiekuna, ponieważ ten nie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Po tej sytuacji widać, że kierownik również nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Gdybyśmy wiedzieli o wymaganym wkładzie własnym, to dokumenty byśmy złożyli w późniejszym czasie. A tak to zrobiono sobie z nas żarty.
Wysłaliśmy wiadomość z opisem, jak nas urządzili do opiekuna kredytu i jego kierownika, a do tego zapytaliśmy się, czy uwzględnią złożone dokumenty po tym, jak będziemy dysponowali wymaganym wkładem własnym, czyli za kilka tygodni. Niestety minęło już kilka tygodni i żadnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Teraz zastanawiamy się, czy nie przenieść kredytu do innego banku, bo mamy serdecznie dosyć Pekao SA. Czy ktoś może polecić jakiś inny bank lub doradcę finansowego z Warszawy i okolic?