Jakiś czas temu zamieściłem wpis „Odnaleziony puzzel – Jaś” o tym, że wraz z żoną przysposobiliśmy cudownego niemowlaka. Zostanie rodzicami zmieniło nasze życie w dużym stopniu, ale nie zniknęła w nas chęć do podróżowania. Z Jasiem wybieraliśmy się na krótsze wypady, np. wo warszawskiego ogrodu zoologicznego, czy na spacer do Kampinowskiego Parku Narodowego. Obawialiśmy się jednak jego reakcji w nieznanym miejscu, gdzie musiałby spędzić noc. Postanowiliśmy wybrać się na weekend do najbliższego miejsca, które lubimy, a nie jest tak daleko, do Płocka.
Po kilku dniach pobytu w Zakopanem przyszedł ten dzień, który miał być ostatnim dniem naszego urlopu w Małopolsce. Następnego dnia wracaliśmy już do domu, choć właściwie mogliśmy ten wyjazd skrócić o dzień ze względu na brzydką pogodę. Wpadliśmy jednak na pomysł, jak ten dzień można zagospodarować.
Po długim dniu, który przede wszystkim spędziliśmy w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, przyszedł deszczowy poranek, co zniechęcało do dłuższych podróży. Postanowiliśmy, że trochę poleniuchujemy i najwyżej przejdziemy pobliskie dolinki, czyli standardowo Dolinę za Bramką i Dolinę ku Dziurze.
W czasie urlopu w 2023 roku pogoda nas nie rozpieszczała. Jadąc do Zakopanego, mieliśmy zaplanowanych kilka miejsc, do których chcieliśmy dotrzeć. Krywań mieliśmy już za sobą, więc przyszła pora na przełęcz Krzyżne, na którą chcieliśmy wejść od strony Doliny Pięciu Stawów Polskich. Jednak rzeczywistość, a właściwie pogoda, popsuła ten plan.
Przyszedł kolejny dzień naszego urlopu w Zakopanem, który tak, jak poprzedni, był deszczowy. Nie chcieliśmy jednak siedzieć w pokoju, tylko gdzieś pochodzić. Postanowiliśmy wybrać się do Doliny Kościeliskiej, z myślą, że wejdziemy do jaskini Mylnej i może przejdziemy przez Wąwóz Kraków.