Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Wakacje 2017 – Zagubiona droga do Leśnicy
Kategorie
Podróże

Wakacje 2017 – Zagubiona droga do Leśnicy

Siódmy dzień naszego wakacyjnego wyjazdu miał być spokojniejszy. W planach mieliśmy tylko odwiedzenie słowackiej Leśnicy, a potem ostatni spacer po Szczawnicy. Mieliśmy się nie przemęczać, ale czy to udało się osiągnąć? Nie do końca, ale o tym już za chwilkę.

Do Leśnicy mieliśmy przejść przez Przełęcz pod Szafranówką, czyli przez góry. W związku z tym po wyjściu z domu gościnnego chodnikiem doszliśmy do Grajcarka. Na najbliższym moście przeszliśmy na drugą stronę i ruszyliśmy w stronę Drogi Pienińskiej.

Idąc Drogą Pienińską, dotarliśmy do niebieskiego szlaku, który początkowo biegnie asfaltową alejką do schroniska PTTK Orlica. To krótkie, choć strome podejście pokonuje się w ciągu kilku minut. Gdy doszliśmy do schroniska, najpierw podeszliśmy pod barierkę tarasu, skąd roztaczał się piękny widok na góry, a następnie weszliśmy do środka, zobaczyć piwa, którymi na reklamie chwali się to schronisko. Myśleliśmy, że coś kupimy, ale były tylko znane nam piwa, które w innym miejscach można kupić dużo taniej.

Wyszliśmy ze schroniska i zaczęliśmy szukać docelowy, górski szlak. Po chwili go znaleźliśmy i ruszyliśmy nim w stronę Przełęczy pd Szafranówką.

Droga biegło ostro pod górę, a do tego trzeba było przechodzić nad powalonymi drzewami przez środową nawałnicę. W oddali można nawet było usłyszeć dźwięk pił mechanicznych, więc drwale jeszcze walczyli ze skutkami żywiołu, ale do tego szlaku nie dotarli.

Po półgodzinnej wędrówce doszliśmy do polanki z rozwidleniem dróg. Nie było żadnego oznaczenia, którędy prowadzi szlak. Orientując się mniej więcej, w którą stronę jest Leśnica, stwierdziłem, że pójdziemy w prawo, a najwyżej się zawrócimy.

Droga prowadziła przez las, ale nadal nie było żadnego oznaczenia szlaku. W końcu po kilku minutach dotarliśmy do skarpy, która w jednym miejscu była odsłonięta od krzaków. Z tego naturalnego okna był niesamowity widok na Chatę Pieniny, leżącą u stóp góry, na której właśnie się znajdowaliśmy. Widok niesamowity przede wszystkim ze względu na wysokość, jaka dzieliła nas od zabudowań.

Ze skarpy tą samą drogą wróciliśmy do rozwidlenia i tym razem poszliśmy prosto. Okazało się, że kilka kroków dalej, za krzakami znajdowało się oznaczenie szlaku, więc już byliśmy pewni, że dobrze idziemy. Kolejnych kilka kroków dalej było kolejne skrzyżowanie, przy którym inny turyści mieli przerwę na posiłek.

Przełęcz pod Szafranówką była najwyżej położonym miejscem, do którego dotarliśmy tego dnia. Na skrzyżowaniu szlaków skręciliśmy w prawo i żółtym szlakiem, a właściwie polną drogą, ruszyliśmy dalej do Leśnicy.

Początkowo w wielu miejscach ciężko było przejść przez liczne kałuże i błoto. Mimo upału poprzedniego dnia woda nie zdążyła jeszcze wsiąknąć w glebę ani wyparować. Po wyjściu na odsłonięty teren droga była lepsza i pojawił się piękny widok na najbardziej popularne szczyty w tej okolicy, Sokolicę oraz Trzy Korony, a do tego widać było również skarpę, na której niedawno byliśmy.

Sokolica z tej perspektywy wyglądała majestatycznie. Na zalesionym wzniesieniu wyprowadzona ku górze skała z prawie pionową ścianą od strony zachodniej, a zarośnięta i łagodniej opadająca ze wschodniej. Skalista ściana zakończona jest wisienką na torcie, którą jest najbardziej znana sosna w Polsce.

Chwilę przed dotarciem do miejsca, skąd można podziwiać Sokolicę i Trzy Korony, dogoniliśmy grupę turystów, a właściwie rodzinę. Nic nadzwyczajnego poza jednym faktem. Mama prowadziła swojego synka na smyczy. O ile prowadzenie rocznych czy dwuletnich dzieci na smyczy ze względu na bezpieczeństwo jest normalne, to starszych nie za bardzo. Ten chłopiec wyglądał na 7-8 lat, więc takie zachowanie nas zaskoczyło.

Widok na Trzy Korony, Sokolicę i Bystrzyk
Widok na Trzy Korony, Sokolicę i Bystrzyk

W końcu po ponad godzinnej wędrówce, licząc zgubienie drogi, doszliśmy do wąskiej drogi asfaltowej, prowadzącej przez Leśnicę. Tą drogą ruszyliśmy w stronę centrum wioski, zobaczyć co słychać u naszych sąsiadów.

Historia Leśnicy sięga XIII wieku i związana jest z rodziną Görgey, która uznawana jest za pierwszych właścicieli tej wioski. Natomiast w XVI wieku wieś została przejęta przez zakonników z pobliskiego Czerwonego Klasztoru.

Ze względu na położenie i brak traktów, Leśnica była odizolowana od pozostałych osad. To spowodowało, że utworzył się w niej oryginalne zwyczaje, styl budowania, czy ubiory. Dopiero w XIX wieku została połączona ze światem zewnętrznym, a dokładnie z pobliską Szczawnicą. Obie miejscowości zostały połączone Drogą Pienińską, co spowodowało, że Leśnica stała się popularnym miejscem wypadowym dla kuracjuszy ze Szczawnicy.

Przez osadę prowadzi Leśny Potok (słow. Lesnický potok), który jest prawym dopływem Dunajca, a jego źródła znajdują się u podnóży Wysokiego Wierchu. W potoku w wielu miejscach spotkaliśmy pluskające się gęsi, co raczej by było nie do pomyślenia w Polsce.

Architektonicznie Leśnica jest bardzo zróżnicowana. Zaniedbane gospodarstwa znajdują się pomiędzy pięknymi drewnianymi chatami, a szeregowo połączonymi gospodarstwami, do których jest dostęp przez wysokie, szczelne bramy, jak w więzieniu. Niektóre murowane budynki są pięknie pomalowane, inne wykończone są drewnianymi ozdobami, dodającymi uroku, a obok nich stoją ledwo trzymające się szopy.

Leśnica
Leśnica

Mijając te wszystkie budynki, przeszliśmy prawie całą Leśnicę. Po drodze na chwilę podeszliśmy do zabytkowego kościoła rzymskokatolickiego z XVII wieku pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Natomiast w drodze powrotnej zaszliśmy do sklepu spożywczego U Marcely, gdzie dla rodziny zakupiliśmy czekolady Studenckie, a w barze obok napiliśmy się po zimnym, czarnym i orzeźwiającym piwie Šariš. Co ciekawe, nie było problemu z zapłaceniem w złotówkach.

Po wypiciu piwa kupiliśmy jeszcze takie same na później, a następnie Drogą Pienińską zaczęliśmy iść w stronę Szczawnicy. Wychodząc z Leśnicy, minęliśmy pole, na którym uprawiany był mak lekarski. W Polsce ostatni raz takie pole widziałem jakieś 20 lat temu, zanim zostały wprowadzone ograniczenia co do uprawy, w związku z wprowadzeniem ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Dobrze wspominam rozłupywanie makówek i wsypywanie ziarenek do buzi. Ciekawe, czy u słowackiego rolnika nie byłoby problemu z zakupem makówek?

Kolejnym punktem, przy którym zatrzymaliśmy się, była Chata Pieniny oddalona od Leśnicy o ponad 500 metrów. Właściwie jest to ośrodek turystyczny, w skład którego wchodzi pensjonat, restauracja, kort tenisowy, boisko do siatkówki, wypożyczalnia rowerów, czy drewniana altana otoczona licznymi drewnianymi rzeźbami. Do tego ośrodek organizuje spływy Dunajcem, przejażdżki bryczkami, a zimą kuligi. Ciekawe miejsce, w którym warto się zatrzymać.

Za Chatą Pieniny szliśmy chodnikiem wzdłuż Leśnego Potoku, mijając wysokie, wapienne skały. Gdy doszliśmy do Dunajca, mieliśmy już prostą drogę do Szczawnicy. Drogę, którą już kilka razy pokonaliśmy, więc zostało nam jeszcze jedno przejście, na zakończenie urlopu w Szczawnicy.

Po dotarciu do Szczawnicy pierwsze co zrobiliśmy, to poszliśmy do pokoju się przebrać i przygotować na wieczorne spacerowanie. Przed rozpoczęciem spaceru poszliśmy na obiad. Ponownie w planie było wstąpienie do Kociego Zamku, ale to nie wypaliło. Kolejny raz na obiad poszliśmy do restauracji Sami Swoi. Kiedyś może jeszcze odwiedzimy Koci Zamek.

Park Dolny w Szczawnicy
Park Dolny w Szczawnicy

W Samych Swoich poza obiadem wypiliśmy jeszcze po zimnym piwie i rozleniwieni ruszyliśmy w stronę Parku Dolnego. Tutaj jednym z ciekawszych obiektów jest zdobiona drewniana altana widokowa, która znajduje się przy stawie, zasilanym wodą spływającą po kamiennych blokach. Kolejnym ciekawym obiektem jest sztuczna grota z 1890 roku, w której znajduje się medalion przedstawiający profil Mikołaja Zyblikiewicza.

Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po centrum Szczawnicy, trochę tak bez celu, aż doszliśmy do promenady wzdłuż Grajcarka. Powoli się ściemniało, więc idąc w stronę Dunajca, szukaliśmy miejsca, gdzie mogliśmy posiedzieć nad brzegiem potoku. Znaleźliśmy takie miejsce, gdzie było mało osób, więc w spokoju spędziliśmy ten ostatni wieczór w Szczawnicy, miejscowości, która pozytywnie nas zaskoczyła.

Grajcarek
Grajcarek
Poprzedni dzieńSpis treściNastępny dzień
 
Oceń wpis
[Maks.: 2 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.