Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Płoska, Rudawiec i Kowadło w jeden dzień
Kategorie
Podróże

Płoska, Rudawiec i Kowadło w jeden dzień

Następnego dnia po wejściu na Śnieżnik nie robiliśmy sobie luźniejszego dnia. W planie mieliśmy wejście na dwa kolejne szczyty, zaliczane do Korony Gór Polski. Pierwszym z nich miał być Rudawiec w Górach Bialskich, a drugi to Kowadło w Górach Złotych. Dwa szczyty, na które można wejść, podjeżdżając do miejscowości Bielice.

Ze względu na to, że do miejscowości Bielice mieliśmy spory kawałek drogi i nie wiadomo było, czy uda się nam tam gdzieś zaparkować, postanowiliśmy wcześnie rano wstać i ruszyć w trasę. Po szybkim śniadaniu i zrobieniu prowiantu wskoczyliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.

Podczas drogi do Bystrzycy Kłodzkiej mijaliśmy te same niesamowite miejsca, które widzieliśmy, jadąc poprzedniego dnia. Niestety tego dnia również się w nich nie zatrzymaliśmy.

Do miejscowości Stronie Śląskie jechało się całkiem przyjemnie, choć np. w okolicy Sienna trafiliśmy na ostry zjazd i zarazem niesamowity widok. Tutaj chciałoby się patrzeć na widoczki, ale trzeba było zachować szczególną ostrożność podczas jazdy.

Gdy przejechaliśmy przez Stronie Śląskie zaczęła się gorsza droga pod względem jakości. Wąska i dziurawa ulica nie była tak przyjemna, jak serpentyny, które wcześniej minęliśmy. Tak było aż do końca trasy.

W Bielicach podjechaliśmy pod parking w okolicy leśniczówki, ale nie zaparkowaliśmy tam samochodu. Przed parkingiem był zakaz wjazdu i informacja o możliwości parkowania tylko dla wybranych, np. gości hotelowych. Mimo tego, że stało tam kilka aut, nie chciałem ryzykować mandatu, więc zawróciłem i pojechałem na parking przy przystanku autobusowym, który jeszcze był pusty.

Wyciągnęliśmy z samochodu niezbędne rzeczy i niebieskim szlakiem ruszyliśmy w stronę pierwszego szczytu. Mieliśmy zacząć od Rudawca i na Kowadle skończyć. Niestety było to kolejne miejsce ze słabo oznaczonymi szlakami. Ja też nie zrobiłem sobie zrzutów szlaków, a w tym rejonie był problem z zasięgiem GSM, więc nie mogłem wspomóc się mapą online. To spowodowało, że pomyliłem szlaki i najpierw weszliśmy w żółty szlak, którym doszliśmy do szczytu Płoska, co mnie zaniepokoiło. Nie widziałem takiej nazwy w drodze na Rudawiec. Na szczęście złapałem tutaj zasięg sieci i okazało się, że pomyliłem szlaki.

Płoska
Płoska

Ze szczytu Płoska tą samą drogą zeszliśmy do niebieskiego szlaku, choć mogliśmy przejść się kawałek dalej do Czernicy, na której znajduje się wieża widokowa i dopiero wtedy wrócić. Po dojściu do niebieskiego szlaku ruszyliśmy nim dalej, w stronę Rudawca.

Gdy doszliśmy do miejsca, gdzie kiedyś istniała miejscowość o nazwie Nowa Biela, a obecnie po zabudowaniach zostały tylko ruiny, zrobiliśmy sobie przerwę przy miejscu na palenisko. Tutaj poza ruinami znajduje się również ciekawy pomnik poświęcony Andrzejowi Kroście, który przedstawia rower i narty tego przewodnika, umieszczone na kamieniu z tablicą, zawierającą inskrypcję:

Ludzie, o których pamiętamy nie umierają nigdy, bo pamięć to nieśmiertelność!
Andrzejowi Kroście
– rowerzyście, narciarzowi, przewodnikowi i przyjacielowi
Strońska Grupa Rowerowa, Zarząd i Pracownicy SPA Jaskinia Niedźwiedzia
Mieszkańcy Gminy Stronie Śląskie.

Nowa Biela Pomnik poświęcony Andrzejowi Kroście
Pomnik poświęcony Andrzejowi Kroście

Po krótkiej przerwie i posiłku ruszyliśmy dalej. Gdy doszliśmy do zielonego szlaku, wiedzieliśmy, że dobrze dotarliśmy. Tu już było oznaczenie, więc mogliśmy iść dalej.

Początek drogi zielonym szlakiem nie należał do przyjemnych. Nie mam na myśli samego podejścia, ale znowu pojawiły się rozwidlenia, które nie były opisane i trzeba było szukać szlaku.

W końcu dotarliśmy do szczytu Iwinka, a następnie praktycznie spacerem na Rudawiec. Przed wejściem na szczyt z oddali słyszeliśmy ujadanie psów, ale nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Gdy zbliżaliśmy się do szczytu, psy było słychać coraz głośniej. W końcu okazało się, że jakaś grupa osób weszła ze swoimi pupilami na Rudawiec.

Rudawiec
Rudawiec

Widok ze szczytu zasłaniają drzewa, więc po napiciu się wody zaczęliśmy wracać tą samą drogą. Gdy doszliśmy do niebieskiego szlaku, zrobiliśmy krótką przerwę, aby coś zjeść i uzgodnić, co robimy dalej. Ja chciałem wejść na Kowadło zgodnie z planem, ale moja żona była już obolała, więc nie miała ochoty na kolejny szczyt. W szczególności, że jeden mieliśmy nadprogramowy. Uzgodniliśmy jednak, że przejdziemy się razem tyle, ile będzie mogła, najwyżej zawróci i pójdzie do samochodu, a ja pobiegnę na szczyt.

Droga na Kowadło wiedzie spod miejscowości Bielice zielonym szlakiem. Właściwie przez połowę szlaku jest to szeroka droga, ale przed tą połową moja żona zrezygnowała z dalszej wędrówki. Zaczęła schodzić do samochodu, a ja biegiem ruszyłem w stronę szczytu.

Z drogi, którą początkowo miło się szło, a później biegło, musiałem wejść w las, gdzie zaczęło się ostrzejsze podejście. Gdy dotarłem do żółtego szlaku, znowu zabrakło jakiegokolwiek wskazania, w którą stronę prowadzi dany szlak, ale w głowie miałem, że muszę skręcić w lewo.

Kilka minut później zgubiłem żółty szlak, więc pobiegłem dalej zielonym, który również prowadzi na Kowadło. Tutaj w gąszczu ścieżek zgubiłem i ten, ale zobaczyłem prześwit, więc jedną ze ścieżek zacząłem iść w jego kierunku. Okazało się, że trafiłem na szczyt, choć nie po szlaku. Tutaj tak, jak na Rudawcu drzewa zasłaniały widok, więc szybko zacząłem schodzić, szukając szlaku.

Kowadło
Kowadło

Podczas tego pobytu w Sudetach kilka razy spotkaliśmy się ze słabo oznaczonymi szlakami pieszymi. Jednak tego dnia trafiliśmy na jakiś wysyp takich miejsc. Szkoda, że tak jest, choć widać, że trasy narciarskie i rowerowe są dobrze oznaczone. Być może w tym rejonie bardziej opłaca się zadbać o narciarzy i rowerzystów niż wędrowców.

Gdy wróciłem na parking, moja żona czekała już na mnie w samochodzie. Rano stało tu tylko nasze auto, a po powrocie zajęte były prawie wszystkie miejsca, choć niezbyt wiele osób spotkaliśmy po drodze.

Po tej dosyć problematycznej wędrówce pozostało nam jeszcze wrócić do Dusznik-Zdroju. Nie chciało się nam już nigdzie zajeżdżać. Byliśmy zmęczeni. W związku z tym od razu wróciliśmy do pokoju, aby trochę odsapnąć.

Mimo zmęczenia to był udany wypad, który dobrze by było powtórzyć, ale następnym razem wchodząc na Czernicę i odwiedzając Bystrzycę Kłodzką, czy Stronie Śląskie. Następny dzień miał być luźniejszy, ale tak do końca nie było.

Wideo

Mapa

Trasa: Bielice – Bielice | mapa-turystyczna.pl

Spis treści

Oceń wpis
[Maks.: 1 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.