Strona główna > Programy > AutoMapa > Ze Szczyrbskiego Jeziora na Krywań
Kategorie
AutoMapa

Ze Szczyrbskiego Jeziora na Krywań

Pierwszym naszym wypadem w góry podczas urlopu w 2023 roku, był wyjazd do Szczyrbskiego Jeziora i stamtąd wędrówka na Krywań. Na kolejne dni prognozowane były burze, więc to był dzień, kiedy mogliśmy wybrać się na dłuższą wędrówką. Już wieczorem miała przyjść burza, więc na Słowację musieliśmy się wybrać wcześnie, aby wrócić do auta przed załamaniem pogody.

Już przygotowani na długą wędrówkę, czyli z jedzeniem i kawą, o świcie wyszliśmy z pokoju i samochodem pojechaliśmy do Szczyrbskiego Jeziora. Na Słowację dojechaliśmy dosyć szybko, mimo remontu Drogi Oswalda Balzera w Zakopanem, ale to dzięki wczesnej porze i małemu ruchowi. Gorzej zaczęło się na Słowacji, gdzie praktycznie do samego Szczyrbskiego Jeziora, co chwilę były wahadła na drodze i po kilka minut musieliśmy stać na światłach. Plusem wielu wahadeł było to, że sygnalizacja posiadała timer z odliczaniem do zielonego światła, dzięki temu wiadomo było, kiedy ruszymy.

W Szczyrbskim Jeziorze zaparkowaliśmy na piętrowym parkingu, ale na poziomie 0. W cieniu samochód by się tak nie nagrzał. Gdy tam parkowaliśmy, stały już dwa samochody, z czego jeden z Polski. Dopiero po naszym przyjeździe inni zaczęli się zjeżdżać.

Ze względu na to, że Szczyrbskie Jezioro jest turystyczną miejscowością, to myśleliśmy, że szlaki będą dobrze oznaczone. Myliliśmy się. Zanim znaleźliśmy drogę na Krywań, minęło trochę czasu, ale za to zrobiliśmy dłuższy spacer wzdłuż jednego z najpopularniejszych jezior, jak nie najpopularniejszego na Słowacji.

Dłuższa część trasy na Krywań to był właściwie spacer w samotności. Zaledwie z kilkoma osobami się minęliśmy i na szczęście nie z niedźwiedziami, których ślady było widać.

Gdy doszliśmy do połączenia szlaku zielonego z niebieskim przy Krywańskim Źlebie, żona postanowiła, że nie da rady iść dalej. Chciała tu zostać i poczekać na mnie, ale ja jej powiedziałem, żeby lepiej zaczęła schodzić powoli, to ją dogonię przed burzą. Będą wtedy większe szanse, że się wyrobimy.

Dałem żonie buziaka i poleciałem zdobyć Krywań. Już po chwili zgubiłem szlak, ale to tu normalne. Kawałek dalej każdy już szedł lub wspinał się tak, jak mu było wygodniej. Szlak w niektórych miejscach słabo oznaczony, więc z jednej strony trzeba było kombinować, ale z drugiej dosyć łatwo ominąć innych.

Tatry Wysokie z Hrubym Wierchem
Tatry Wysokie z Hrubym Wierchem

Po kilkudziesięciu minutach wszedłem na szczyt, z którego roztaczała się niesamowita panorama na Słowację, Tatry Zachodnie i Wysokie. Łatwo można było rozpoznać Giewont, Kasprowy Wierch, Świnicę, czy inne szczyty, leżące po polskiej stronie. Niezapomniany widok.

Wejście na Krywań chyba porównałbym do wejścia na Giewont, ale bez łańcuchów. Trzeba trochę kombinować i bardziej uważać, lecz nie ma większego problemu z wejściem. Co prawda, schodząc, mijałem te same osoby, które już schodziły, gdy ja wchodziłem, ale większość osób wchodziła i schodziła płynnie.

Krywań
Krywań

Ze względu na to, że na Krywań wydeptane są różne ścieżki, to schodząc, minąłem rozgałęzienie, gdzie wcześniej żegnałem się z żoną. Nie widziałem jej też z góry, więc myślałem, że się mnie posłuchała i faktycznie zaczęła schodzić. Nie mogłem się do niej dodzwonić, a nie chciało mi się z powrotem podchodzić te kilkanaście metrów, aby się upewnić, więc ruszyłem szybko w stronę Szczyrbkiego Jeziora.

Furkotny Potok
Furkotny Potok

Po jakiś dwóch godzinach schodzenia zaczął do mnie dzwonić telefon z nieznanego numeru. Odebrałem i okazało się, że żona zona została tam, gdzie się pożegnaliśmy. Usiadła przy jakimś głazie i przez to ani ja jej nie zauważyłem, ani ona mnie.

Ze względu na to, że pojawiły się ciemne chmury i zaraz zaczęło kropić, wracając po nią, ukryłem się w altance w okolicy Jamskiego Stawu. Żona miała moją i swoją pelerynę, więc by nie zmokła. Żona pod wpływem adrenaliny dosyć szybko do mnie dotarła, więc dalszą drogę odbyliśmy już razem. Taką mieliśmy przygodę na samym początku naszego urlopu.

Szczyrbskie Jezioro
Szczyrbskie Jezioro

Gdy doszliśmy do Szczyrbskiego Jeziora, posiedzieliśmy chwilę nad wodą. Po czym poszliśmy do samochodu i przez liczne wahadła zaczęliśmy wracać do Zakopanego.

Wyjeżdżając z miejscowości Zdiar na Słowacji, dorwała nas burza. Nagle zrobiło się czarno. Zaczął wiać silny wiatr. Mocno padało, a do tego góry oświetlały liczne pioruny. Było nieciekawie, ale bezpiecznie dojechaliśmy do Zakopanego i padnięci szybko poszliśmy spać. Następnego dnia, który miał być deszczowy, mogliśmy sobie odpocząć po tej wędrówce.

Wideo

Mapa

Trasa przez: Štrbské Pleso | mapa-turystyczna.pl

Spis treści:

Nasze podróże

Zachęcam do przeczytania moich wpisów, które dotyczą podróży z moją żoną, w tym wędrówek po szczytach, wchodzących w skład Korony Gór Polski. Opisy naszych podróży dostępne są pod adresem www.likoton.pl/category/podroze.

Oceń wpis
[Maks.: 2 Średnia: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.