Po kilku miesiącach siedzenia praktycznie w domu i spacerowała „wokół komina”, przyszedł w końcu czas wyjazdu na upragniony urlop. Przed nami wyjazd do Zakopanego, gdzie czekały na nas długie wędrówki po Tatrach, choć nie wiadomo jeszcze było, jak to wszystko będzie wyglądało, czy przypadkiem zaraz znowu nie zostaną nałożone większe ograniczenia, a my nie będziemy musieli wracać do domu.
Rok 2020 był dosyć trudnym rokiem spowodowanym pandemią, a tym samym ograniczeniami. Nie wiadomo było, jak będą wyglądały wakacje, czy będzie można gdzieś wyjechać. Na szczęście na czas wakacji pojawiło się zielone światło, które umożliwiło dłuższy odpoczynek poza domem. Mnie i mojej żonie udało się ten czas spędzić w Zakopanem i Lubomierzu.
Szósty dzień naszego pobytu w Zakopanem miał być spokojny. Nasz ostatni dzień w tej miejscowości, więc przed powrotem do domu nie chcieliśmy się przeforsować. Poza tym podczas tego wyjazdu nie za bardzo mieliśmy okazję pospacerować po mieście, a raz na jakiś czas można to zrobić i odwiedzić liczne kramy.
W wakacje 2019 r. wraz z żoną wybraliśmy się na urlop, jak zresztą robi to wiele osób w tym samym czasie. My jednak nie wybraliśmy się w jedno miejsce, a w kilka, dzieląc naszą podróż na kilka etapów. Chcieliśmy ten urlop trochę urozmaicić, aby było ciekawiej, a przy okazji mogliśmy zobaczyć wiele nowych miejsc.
Przyszła niedziela. Dzień, w którym musieliśmy opuścić Kraków i wrócić do domu. Ostatni dzień naszego urlopu, ale nie wakacyjnych wyjazdów i przygód, które na nas czekały. W niedzielę skończyło się tylko dwutygodniowe rozstanie z domem.