Strona główna > Z dala od klawiatury > Podróże > Wędrówka na Zawrat
Kategorie
Podróże

Wędrówka na Zawrat

Przeplatając spokojne wypady z długimi wędrówkami, przyszedł czas na kolny dzień spędzony w górach. Po w miarę leniwym dniu na Słowacji, spacerując po Ścieżce w Koronach Drzew, zakończonym kolacją w Zakopanem przyszła pora na wędrówkę po górach. Tym razem z Kuźnic wybraliśmy się do Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Zawrat.

Dzień zaczęliśmy od wstania bardzo wcześnie. Zjedliśmy szybkie śniadanie, przygotowaliśmy prowiant na długi dzień i spakowani wsiedliśmy do samochodu, aby podjechać na parking przy rondzie im. św. Jana Pawła II, skąd mieliśmy zdecydowanie bliżej, niż z Mraźnicy. Tak samo zrobiliśmy, gdy wybieraliśmy się wcześniej na Kościelec.

Drogę do Czarnego Stawu Gąsienicowego mieliśmy podobną do tej, którą wybraliśmy podczas wypadu na Kościelec. Przeszliśmy przez Kuźnice i weszliśmy w niebieski szlak, którym wracaliśmy z Kościelca. Przeszliśmy przez Skupniów Upłaz, następnie Królową Rówień i dotarliśmy do bajkowej krainy, jaką jest Hala Gąsienicowa, którą powoli przeszliśmy.

Betlejemka
Betlejemka

Podobnie, jak w przypadku wędrówki na Kościelec, ominęliśmy schronisko Murowaniec. Poszliśmy dalej niebieskim szlakiem i łagodnym podejściem doszliśmy do Czarnego Stawu Gąsienicowego, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę, aby nabrać siły do wejścia na Zawrat.

Dolina Gąsienicowa
Dolina Gąsienicowa
Kozi Wierch
Kozi Wierch

Po krótkiej przerwie niebieskim szlakiem ruszyliśmy wzdłuż brzegu Czarnego Stawu Gąsienicowego. Ta droga była bardzo przyjemna. Właściwie była spacerkiem jak po parku. Dopiero po drugiej stronie stawu zaczęło się bardziej strome podejście, ale i tak niezbyt wymagające.

Będąc nad Zamarzłym Stawem Gąsienicowym, przez chwilę znowu było spokojnie. W tym miejscu nadal leżał płat lodu, po którym wydeptana była ścieżka. W tym miejscu zaczęło się również robić trochę mrocznie. Mimo wczesnej pory góry ograniczały dostęp do słońca, a do tego ich bliskość i ogrom trochę przytłaczały. Ciekawy klimat, którego w innych miejscach nie doświadczyliśmy.

Doszliśmy w końcu do stromego podejścia, które w wielu miejscach zabezpieczone było przez łańcuchy i klamry. Natomiast ze względu na to, że skały same z siebie tworzyły wygodne stopnie, to nie było konieczne korzystanie z tych ułatwień. Bardzo miło wspominam ten szlak i widoki, które towarzyszyły przy wejściu na przełęcz.

Pod Zawratem znajduje się trochę miejsca, gdzie spotkaliśmy sporo osób, odpoczywających po wejściu na przełęcz. My tylko zrobiliśmy kilka zdjęć i ujęć, napiliśmy się i dalej ruszyliśmy niebieskim szlakiem, schodząc do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Inni jeszcze wchodzili na przełęcz, wchodzili na Orlą Perć, a jeden pan wybrał się na Świnicę zamkniętym wtedy szlakiem.

Zejście do doliny było łagodne, więc spacerkiem ruszyliśmy przed siebie. Z tej strony również fajnie jest wejść na Zawrat, ale gorzej by było zejść do Doliny Gąsienicowej.

Mijając kolejne stawy, doszliśmy w końcu do zielonego szlaku, który przez Dolinę Roztoki prowadzi do Wodogrzmotów Mickiewicza. Tutaj zielony szlak łączy się z czerwonym, który prowadzi z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka, a dalej na Rysy.

Zejście do Doliny Roztoki
Zejście do Doliny Roztoki

Na kamieniach przy zielonym stawie przysiedliśmy na chwilę, aby zjeść i napić się ciepłej kawy. Czekała na nas jeszcze długa droga, z dosyć stromym zejściem na początku, przy wodospadzie Siklawa.

Siklawa
Siklawa

Siedząc w takiej niecce, nie zwróciliśmy uwagi, że z południa nadchodzą ciemne chmury. Zwróciliśmy na to uwagę, dopiero gdy zaczęło kropić. Założyliśmy peleryny przeciwdeszczowe i zaczęliśmy schodzić, sądząc, że tylko trochę popada. Nie było w prognozie silnych opadów. Niestety będąc na skałach, zaczął wiać na tyle silny wiatr, że dla bezpieczeństwa przytuliliśmy się do kosodrzewiny i za nią się trzymaliśmy.

Po deszczu uspokoiło się, ale zejście po skałach przy wodospadzie nie było proste. Trzeba było bardzo uważać, aby się nie pośliznąć, a to mogłoby się skończyć źle.

Udało się nam zejść do łagodnej części szlaku i po kałużach ruszyć w stronę czerwonego szlaku, mijając innych, zmoczonych turystów. Podobnie było na drodze asfaltowej, gdzie przemoczony tłum wracał znad Morskiego Oka.

Gdy doszliśmy do Palenicy Białczańskiej, wskoczyliśmy do busika, jadącego do Zakopanego i wraz z nieprzygotowanymi na niepogodę turystami ruszyliśmy do zimowej stolicy Polski. W busiku nie dość, że śmierdziało od przemoczonych i przepoconych ubrań, to znowu trafiliśmy na patologiczne rodziny, ale to niestety stało się już normą w tej okolicy.

Z busika wysiedliśmy na przystanku przy rondzie im. św. Jana Pawła II, skąd mieliśmy rzut beretem do samochodu. W samochodzie zmieniliśmy buty i ruszyliśmy odpocząć w naszej oazie spokoju, do zakopiańskiej Mraźnicy.

Wejście na Zawrat było naszą ostatnią wędrówką po Tatrach w 2019 r. Mimo trudnej sytuacji podczas wichury i stracenia obiektywu od wilgoci uważam ten dzień za bardzo udany i miło go wspominam, w szczególności wejście na Zawrat. Następny dzień był już spokojny, a kolejny kończył naszą wizytę w Zakopanem.

Wideo

Spis treści

Oceń wpis
[Maks.: 0 Średnia: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.